Trener Nenad Bjelica, a przed nim Jan Urban dokonywali wielu zmian w składzie drużyny, gdy ta grała co trzy, cztery dni. Ivan Djurdjević dokonał ostatnio w "Kolejorzu" rewolucji taktycznej, bo zespół przeszedł na grę z trójką obrońców i dwoma piłkarzami wahadłowymi i początkowo nie wyglądało to zbyt dobrze. Teraz jednak Lech spisuje się coraz lepiej, na co być może spory wpływ ma mniejsza liczba zmian w składzie między poszczególnymi meczami. Przeciwko Cracovii trener Djurdjević dokonał tylko dwóch roszad - obu w środkowej linii. W czwartek w Soligorsku od początku grali Mihai Radut i Tomasz Cywka, a w niedzielę - Maciej Gajos i Łukasz Trałka. - Jak sobie przypominam poprzednie lata, to godzenie pucharów z meczami ligowymi średnio nam wychodziło. Zawsze mieliśmy jakąś wpadkę i coś przegrywaliśmy. Fajnie więc, że teraz początek jest udany i cieszy to, że z meczu na mecz gramy lepiej - mówi były kapitan Lecha, Łukasz Trałka. - Nie zmieniamy po jedenastu piłkarzy, bo nie o to chodzi, by wymieniać cały skład. Mamy nowy system gry, w którym ciężko byłoby zmieniać co kilka dni jedenastu piłkarzy. Tę zmianę i tak ciężko ogarnąć zespołowi. Teraz coraz częściej pojawiają się automatyzmy. Zmian nie jest może wiele, ale mieliśmy też ostatnio dalekie podróże, trochę czasu spędziliśmy w samolotach. Każdy gdzieś tam już coś odczuwa, ale mamy wyrównaną kadrę, każdy wchodzący prezentuje podobny poziom, a to ułatwia ewentualne zmiany - mówi Trałka, który sam nie jest - jak przyznaje - zwolennikiem wielu roszad co spotkania. - Gdy zmieniasz po ośmiu, dziewięć ludzi, to nie do końca wówczas czujesz te mecze. Jak już się wchodzi w rytm gry co trzy dni, to nawet przy lekkim zmęczeniu jest inaczej. Zespół wygląda mniej więcej podobnie, wiesz, gdzie pobiegnie kolega, jak zostawi się strefę to ktoś wróci tam za ciebie. Zaczynamy to już łapać i w tym kontekście wyglądamy znacznie lepiej - opowiada doświadczony piłkarz Lecha. Zwycięstwo nad Cracovią (2-0) przyszło lechitom stosunkowo łatwo. Trałka nie chciał jednak oceniać gry rywali. - Nie mój problem i nie mówię tego, bo poprzewracało mi się w głowie. Nie zwracałem uwagi na nich, ale na nasze założenia. Chcemy ten nowy system trenera, te jego myśli, wprowadzać na boisku i wygląda to coraz lepiej. Były jednak dwa słabsze momenty, szczególnie w ostatnich pięciu minutach pierwszej połowy. Wtedy Cracovia miała rzut karny, później przez trzy ostatnie minuty też było dużo zamieszania i średnio to wyglądała. W drugiej połowie również przyszedł moment, gdy za szybko piłkę oddawaliśmy i trzeba było za nią pobiegać. Gdyby na trybunach byli kibice i w akcjach ofensywnych mielibyśmy trochę wsparcia z tyłu, to przy powiewie fantazji sytuacji bramkowych też byłoby więcej. Cieszymy się wszyscy, że w czwartek wrócą już na stadion - kończy Trałka. W czwartek Lech zagra rewanż z Szachiorem Soligorsk w drugiej rundzie eliminacji Ligi Europejskiej. Andrzej Grupa Wyniki, terminarz i tabela Ekstraklasy