Poprzednim takim trenerem był Mariusz Rumak - to za jego czasów debiutowała w Ekstraklasie wspomniana czwórka. Bednarek wskoczył do drużyny awaryjnie po kontuzjach środkowych obrońców, występy Kownackiego, Kędziory czy Linetty’ego były planowane. Lech bowiem stara się każdemu piłkarzowi stworzyć "ścieżkę kariery", której zwieńczeniem jest gra w pierwszym zespole, a następnie - zagraniczny transfer. Dlaczego jednak dawniej takich transferów nie było, a w ostatnich dwóch, trzech latach następują jeden po drugim? To dlatego, że Lech zainwestował spore pieniądze w infrastrukturę swojej bazy szkoleniowej we Wronkach i w Popowie, a także w... ludzi. Na sukcesy pracują bowiem nie tylko trenerzy piłkarscy, ale też trenerzy od przygotowania motorycznego, dietetycy, lekarze, fizjoterapeuci i psychologowie. Latem 2017 roku "Kolejorz" wygrał klasyfikację Pro Junior System w Ekstraklasie i zgarnął 1,4 mln zł, a później sprzedał Bednarka do Anglii, Kownackiego do Włoch, a Kędziorę na Ukrainę. Na tym zarobił prawie 11 milionów euro. Właśnie wtedy o Akademii Lecha zrobiło się głośno, bo to ona wyszkoliła zawodników. Kluczem było jednak to, że trener Rumak w odpowiednim momencie wprowadził ich do pierwszej drużyny. Nie każdy szkoleniowiec potrafił to robić - zawodnicy, którym dał w Lechu zadebiutować Maciej Skorża, niewiele w piłce seniorskiej znaczą. Jan Urban postawił na Kamila Jóźwiaka i Roberta Gumnego, a to następne potencjalne źródła zarobku dla klubu. Za kadencji Nenada Bjelicy szansę gry dostali m.in. Tymoteusz Klupś, Tymoteusz Puchacz czy Jakub Moder - ich kariery wciąż się rozwijają. Adam Nawałka w pierwszych swoich tygodniach pracy dał szanse debiutu Filipowi Marchwińskiemu i Hubertowi Sobolowi, ale to pierwsi juniorzy z całego grona chętnych do sprawdzenia w lidze. O dziwo, żadnego młodego gracza nie wprowadził przez blisko pół roku Ivan Djurdjević, choć on przecież pracował wcześniej właśnie w Akademii. Inni idą w ślady Lecha Dziś Lech może bazować na tym, że potrafi konstruować kariery swoim zawodnikom, ale coraz trudniej ściągać mu młodych, nastoletnich zawodników z innych województw. W akademie inwestują bowiem Legia Warszawa, Pogoń Szczecin, Zagłębie Lubin i kilka innych klubów. - Idą w nasze ślady, bo widzą, że są z tego wymierne korzyści - mówi dyrektor szkolenia w Akademii Lecha Rafał Ulatowski. Klub z Poznania liczy się jednak z tym, że czasem może stracić najzdolniejszych piłkarzy, jak ostatnio Łukasza Bejgera, którego "podkupił" Manchester United. - To jest wkalkulowane w ryzyko dobrego szkolenia młodzieży. Staraliśmy się przekonać Łukasza do naszej wersji rozwoju, ale wybrał Manchester i tak się będzie zdarzać. Skauci różnych klubów jeżdżą na mecze i obserwują zawodników - twierdzi Ulatowski. Dyrektor Ulatowski nie ukrywa, że głównym celem szkolenia młodzieży, z której rozliczana jest Akademia Lecha, to ilość i jakość piłkarzy dostarczonych do pierwszej drużyny. W najbliższych miesiącach z tym nie powinno być problemów, bo Adam Nawałka dość szybko zaprosił na treningi pierwszej drużyny najzdolniejszych juniorów i był pozytywnie zaskoczony poziomem, jaki prezentują. - Bardzo dużo z nimi pracujemy, zwłaszcza indywidualnie i widzę, że są to gracze, którzy dość szybko mogą stanowić o sile drużyny - mówił trener Lecha jeszcze w grudniu. Wtedy też dał szansę debiutu Filipowi Marchwińskiemu i Hubertowi Sobolowi, a do rozgrywek Ekstraklasy zgłoszony został także 16-letni Jakub Kamiński. Na zgrupowanie do Belek Nawałka zabrał czterech kolejnych nastolatków, a ostatecznie trzech znalazło się w kadrze na rundę wiosenną: bramkarz Krzysztof Bąkowski (rocznik 2003), obrońca Mateusz Skrzypczak (2000) i pomocnik Filip Marchwiński (2003). Obowiązek gry młodzieżowca? To nie problem Lecha Lech nie potrzebuje więc specjalnych przepisów wprowadzonych do rozgrywek od kolejnego sezonu, że na boisku przez cały czas musi być jeden młodzieżowiec - stawia na nich i bez tego. Bo to się opłaca. - W żadnym wypadku to nie wpłynie na naszą politykę, bo inwestowaliśmy i nadal będziemy inwestować w infrastrukturę i szkolenie. W każdym roczniku jesteśmy przygotowani na ewentualne korekty - zapewnia dyrektor Ulatowski. Co ciekawe, w zmaganiach o mistrzostwo Polski w rozgrywkach CLJ U-19, U-17 czy U-15, Lech zwykł wystawiać młodsze roczniki. Starsi piłkarze, choć mogliby walczyć o mistrzostwo Polski, ogrywają się już w futbolu seniorskim w trzeciej lidze. - Wynik nie jest dla nas najważniejszy, choć nie powiem: przyjemnie było zostać ostatnio mistrzem Polski, a później grać z Herthą Berlin w Młodzieżowej Lidze Mistrzów. Chcemy powtarzać takie rzeczy, ale dla Akademii kluczem tej wiosny będzie awans zespołu rezerw do drugiej ligi. To cel wewnętrzny, bo gdybyśmy za wszelką cenę chcieli to zrobić, to nie wypożyczalibyśmy Pawła Tomczyka czy Huberta Sobola. Ale chcemy stać się pierwszym klubem, który będzie miał zespół rezerw w rozgrywkach centralnych - twierdzi Ulatowski. Następni do sprzedaży Tej zimy Lech nie sprzedał żadnego z wychowanków, ale transferów można się spodziewać latem. Pierwszym kandydatem jest oczywiście Robert Gumny - młodzieżowy reprezentant Polski już rok temu mógł trafić do Bundesligi za 6,5 miliona euro, ale wtedy Borussii Moenchengladbach nie starczyło czasu na dokładne zbadanie kolana piłkarza. Dla Nawałki, jeśli tylko 20-latek będzie zdrowy, to piłkarz pierwszego wyboru na prawą stronę defensywy. W czerwcu Gumnego czekają jeszcze finały młodzieżowych Mistrzostw Europy, jego cena może wzrosnąć. Szansę na transfer ma też Kamil Jóźwiak, ale musi ustabilizować formę i swoje spore walory motoryczne poprzeć bramkami i asystami, bo tego mu w poprzednim roku brakowało. Warto też zwrócić uwagę na niespełna 19-letniego Tymoteusza Klupsia, który może dostać sporo minut gry na boku pomocy, a także na Marchwińskiego. Być może już za rok to on będzie kierował ofensywną grą Lecha. Andrzej Grupa Ekstraklasa: wyniki, tabela, terminarz, strzelcy