Lech grał sparingowo tylko podczas zgrupowania w Turcji - rozegrał pięć spotkań, z których aż cztery przegrał. Pokonał jedynie, dość szczęśliwie, Słowaków z Dunajskiej Stredy. Te blisko dwa tygodnie spędzone nad Morzem Śródziemnym były też naznaczone dużymi wahaniami pogody - ulewami, wichurami, gradobiciem. Mimo to Adam Nawałka jest zadowolony z okresu przygotowawczego. - To było udane zgrupowanie i dwa boiska do dyspozycji, co jest bardzo istotne. Kilka deszczowych dni praktycznie nie miało wpływu na nasze przygotowania, zmieniliśmy jedynie dwie jednostki. I tak uważam, że zrealizowaliśmy cały plan - mówi Nawałka. Przed wylotem do Turcji Lech trzy dni spędził na krótkim obozie we Wronkach - tam piłkarze trenowali po trzy razy dziennie. Podobnie zresztą było w pierwszych dniach w Belek. - Praca była ciężka, ale wyniki są obiecujące. Pod względem taktyki doskonaliliśmy grę czwórką obrońców, ale w różnym ustawieniu personalnym. Podobnie różne ustawienia były w pomocy i ataku. Szczegółów nie będę zdradzał, ale próby były szersze, bo nigdy nie wiadomo, co się może w Polsce wydarzyć. To trudny okres, gdy przeskakuje się z dobrych nawierzchni w Turcji na nasze, a do tego jest spora zmiana temperatury. Musimy więc przygotować różne warianty taktyczne i personalne, bo mogą przyjść przeciążenia, urazy mechaniczne, ale także i choroby - twierdzi były selekcjoner. I to właśnie dotknęło Lecha. Już podczas zgrupowania w Turcji kontuzje mieli Wołodymyr Kostewycz i Matusz Putnocky, a pod koniec zgrupowania z zajęć i sparingów wypadli także Robert Gumny i Christian Gytkjaer. Z tego grona problemy ma wciąż Gumny, a Gytkjaer już normalnie trenuje. - W czwartek będzie ostateczna decyzja co do miejsca dla Roberta w kadrze na piątek. Miał bardzo dużego pecha na treningu, bo przytrafił mu się uraz mechaniczny. Podkręcił stopę po starciu z jednym z kolegów. W grę wchodziła nawet dłuższa przerwa, ale to mocny organizm, wszystko się na nim szybko goi i lada chwila dojdzie do siebie. Już podczas końcówki zgrupowania pokazywał bardzo dobrą dyspozycję - opowiada Nawałka. Pecha miał też Piotr Tomasik, który całkiem udanie zastępował w sparingach Kostewycza. On z kolei rozchorował się po powrocie z Turcji. - Akurat on bardzo starannie podchodził do każdego szczegółu, zakładał czapkę, miał kurtkę po wyjściu z samolotu. Infekcje zdarzają się jednak nawet twardym ludziom, ale na szczęście nie skończyło się na kuracji antybiotykowej - przyznaje trener Lecha. Lecha wzmocnili tylko dwaj piłkarze, doszli też juniorzy, ale sam szkoleniowiec z góry zakładał, że wiosną trzon zespołu będą stanowili ci sami piłkarze co jesienią. - Rozgrywaliśmy już spotkania na zadowalającym poziomie, jeśli chodzi o defensywę i chcemy kontynuować serię. W pracy w Turcji uświęcał nam tylko cel minimalizowania ryzyka utraty bramki po stracie piłki, to było zadanie dla całego zespołu. W ofensywie chcemy pokazać coś więcej, wykorzystywać nasze atuty na bokach i lepiej finalizować akcje - opowiada trener Lecha. Te przemyślenia były efektem wniosków wyciągniętych po jesiennych spotkaniach poznańskiej drużyny. Wyniki sparingów Lecha zdecydowanie nie zachwycały, ale Nawałka się tym nie przejmuje. - Zawsze gra się o zwycięstwo, ale wynik sparingu nie jest celem samym w sobie. Po takich spotkaniach mamy masę materiału szkoleniowego, a przygotowania są na całą rundę, a nie na pierwsze spotkanie czy drugi. Mnie interesuje tylko to, co będzie po 19 maja. Lech podejmie Zagłębie Lubin w piątek o godz. 20.30. W sierpniu na Dolnym Śląsku lepsze było Zagłębie, wygrało 2-1. Andrzej Grupa Ekstraklasa: wyniki, tabela, terminarz, strzelcy