W przeszłości Lech często miewał w Pucharze Polski spore problemy w zespołami z niższych klas - i to nawet z niższych lig nie pierwsza. Odpadał w Stalowej Woli, Grudziądzu, Legnicy czy Częstochowie, ale zawsze na wyjeździe. Teraz ze Skrą zagrał w Poznaniu, bo rywale nie dysponują stadionem, który spełniałby wymagania do gry na tym poziomie. Skra mogła nawet na tym spotkaniu zarobić - oddała całą organizację poznańskiemu klubowi, choć formalnie była gospodarzem. Miała też zapewniony procent od sprzedaży biletów, ale w sytuacji, gdyby koszty zorganizowania meczu były niższy niż wpływy z wejściówek. Tymczasem u kibiców w Poznaniu spotkanie nie wywołało większego zainteresowania - na stadionie zjawiło ich się nieco więcej niż 3,5 tys. Przeszkodą była też pora - godz. 16 we wtorek. Trener Lecha Maciej Skorża też potraktował ten mecz jako eksperyment. Wystawił niemal całkowicie inny skład niż kilka dni temu w Białymstoku - z podstawowej jedenastki został tylko bramkarz Filip Bednarek. Byli za to Tiba, Ramirez, Sobiech, Murawski czy Douglas - czyli wciąż gracze z ligowego topu. Lech Poznań ze Skrą Częstochowa w spokojnym tempie Tempo tego meczu było słabe. Skra ustawiła się bardzo nisko w obronie, Lech nie przyspieszał gry, a był zmuszony do ataku pozycyjnego. Poznaniacy jakby wiedzieli, że w końcu i tak coś wpadnie, więc spokojnie wygrają. I wpadło - już w 17. minucie. Pedro Tiba zagrał piętą do Artura Sobiecha, ten poklepał z Ramirezem, a później wpadł w pole karne i z bliska pokonał Bartosza Neugebauera. Lech miał jeszcze kilka sytuacji, ale zawodziła u niego skuteczność. Skra w ogóle nie atakowała - bramkarz Lecha Filip Bednarek miał piłkę w rękach lub przy nodze może trzy albo cztery razy. Całe statystyki częstochowian w pierwszej połowie zapisały się w jednym spalonym, pięciu faulach i 26 proc. czasu posiadania piłki. Niewiele inaczej było zresztą po przerwie. Lechici dość szybko zdobyli drugiego gola, po strzale z wolnego Douglasa, ale sędzia Dobrynin go nie uznał, bo w ostatniej chwili Antonio Milić stanął przy murze rywali. Szkot za to trafił na 2-0 w 57. minucie, gdy po dalekim dośrodkowaniu Ramireza przeskoczył Krzysztofa Naporę i przelobował Neugenauera. Skra miała jedną szansę na bramkę, gdy w 81. minucie dostała się w pole karne Lecha. Mikołaj Kwietniewski cieszył się już nawet z pokonania Bednarka, ale chwilę wcześniej podający do niego Maciej Mas był na pozycji spalonej. Lech za to ustalił wynik na 3-0 - młody Antoni Kozubal dobił strzał w słupek Ramireza. Andrzej Grupa, Poznań Skra Częstochowa - Lech Poznań 0-3 (0-1) Bramki: 0-1 Sobiech 17., 0-2 Douglas 57., 0-3 Kozubal 84. Skra: Neugebauer - Napora, Krzyżak, Holik, Mesjasz, Winiarczyk (82. Lukoszek) - Niedbała (68. Szymański), Stromecki (68. Kwietniewski), Baranowicz, Nocoń (85. Krawczyk) - Wojtyra (46. Mas). Lech: Bednarek - Czerwiński, Skrzypczak, Milić, Douglas - Murawski Ż (76. Kozubal) - Skóraś (85. Ba Loua), Tiba (68. Kwekweskiri), Ramirez, Marchwiński Ż (68. Baturina) - Sobiech (76. Amaral). Sędzia: Zbigniew Dobrynin (Łódź). Widzów: 3622.