Interia zaprasza na relację NA ŻYWO! Tutaj znajdziesz relację na urządzenia mobilne Zwycięzca z pary Lech - Pogoń będzie faworytem finałowego starcia 2 maja na Stadionie Narodowym. Drugim finalistą zostanie zapewne Arka Gdynia, która w swojej parze półfinałowej pokonała na wyjeździe Wigry Suwałki aż 3-0 i rewanż zapowiada się jako formalność. W przypadku zmagań poznańsko-szczecińskich takiej różnicy zapewne nie będzie i to mimo wyniku ostatniego ligowego spotkania obu drużyn. W piątek na wyjeździe Lech wygrał bowiem aż 3-0. - Czy to będzie podobny mecz? Być może, jeśli znów szybko strzelimy bramkę. Spodziewamy się jednak ciężkiej przeprawy - mówił drugi trener Lecha Rene Poms. - Najlepszym lekarstwem po 0-3 jest jak najszybciej zagrać kolejny mecz i się odbudować - stwierdził z kolei trener Pogoni Kazimierz Moskal. W ostatniej dekadzie Lech czterokrotnie grał w finale Pucharu Polski, a raz to trofeum zdobył. Pogoń do finału w tym czasie dotarła tylko raz, ale nie wykorzystała swojej szansy i uległa Jagiellonii Białystok. "Kolejorz" walczy o dziesiąty finał w klubowej historii, Pogoń - o czwarty, nigdy jednak Pucharu Polski nie wywalczyła. Zwycięstwo w finale tych rozgrywek daje też gwarancję startu w europejskich pucharach - i to od razu w drugiej rundzie eliminacji Ligi Europejskiej. Oba kluby mają więc o co walczyć, ale nie mogą też zapomnieć o rozgrywkach ligowych. Pogoń jest bowiem na skraju ósemki, a na jej miejsce po najbliższej kolejce mogą wskoczyć co najmniej trzy inne drużyny. Lech ma w perspektywie już w niedzielę ważne spotkanie z liderem Lechią Gdańsk, a przecież zaraz po rewanżu w Szczecinie mierzyć się będzie z warszawską Legią. Granie co cztery, pięć dni niezwykle istotnych pojedynków powoduje, że trzeba spojrzeć na możliwość oszczędzenia niektórych piłkarzy bez uszczerbku na jakości gry drużyny. Tu, tak się wydaje, lepiej wygląda sytuacja Lecha. W środowym meczu z Pogonią Nenad Bjelica prawdopodobnie wymieni połowę zespołu - da odpocząć podstawowym zawodnikom lub po prostu wykorzysta zmienników, którzy niekoniecznie ustępują tym, którzy ostatnio więcej grali. Miejsce w bramce zajmie Jasmin Burić, a w ataku - Marcin Robak. Odpocząć musi Wołodymyr Kostewycz, który w ostatnim czasie nie był przyzwyczajony do tak częstego i długiego grania, co było widać już w Szczecinie. Jego miejsce może zająć Maciej Wilusz, a wówczas duet środkowych obrońców stworzą Lasse Nielsen i Jan Bednarek. Przed nimi będzie biegał zapewne Łukasz Trałka, a na skrzydłach szansę mogą dostać Szymon Pawłowski i Mihai Radut. Pozostaje jeszcze kwestia tego, czy Bjelica zdecyduje się na wariant z Radosławem Majewskim na pozycji numer dziesięć, bo raczej nie ulega wątpliwości, że gotowi do gry są Tomasz Kędziora i Maciej Gajos. Obaj mają końskie zdrowie i nie widzą różnicy, co ile dni jest kolejne spotkanie. W Pogoni Kazimierz Moskal nie ma takiej możliwości manewru, ale jednej istotnej zmiany na pewno dokona. Na środek obrony wróci zapewne Jarosław Fojut, co wzmocni tę linię w porównaniu do piątkowego meczu, a na ławkę powinien wrócić Sebastian Rudol. To jego zachowanie przyczyniło się do straty dwóch bramek w ligowym meczu z Lechem. Dodatkowo Kamil Drygas powinien zastąpić któregoś z napastników, bo trudno się spodziewać, by Pogoń próbowała atakować Lecha na jego stadionie duetem: Ciftci - Frączczak. Ewentualnie jest jeszcze możliwość zmiany jednego skrzydłowego, by Spas Delew czy Adam Gyurcso wypoczęli przed niezwykle ważnym spotkaniem z Wisłą Płock (za pięć dni), ale to już wszystko. Zmian będzie więc mniej niż w Lechu, choć... - U nas to zmian może w ogóle nie być. Każdy z nas jest gotowy do gry i chce grać w tych ważnych spotkaniach - mówi stoper Jan Bednarek. O tym, czy zmiany w składach pomogą lub zaszkodzą, przekonamy się już wieczorem. Początek meczu na Inea Stadionie - o godz. 20. Andrzej Grupa Puchar Polski - zobacz wyniki, strzelców, składy i terminarz