"Kolejorz" kończy dwumiesięczny maraton - od 17 października rozegrał 14 spotkań, zostały mu jeszcze tylko dwa. Po wynikach - zaledwie cztery zwycięstwa w tym okresie - widać, że Lech nie wytrzymał tego tempa, meczów rozgrywanych co trzy, cztery dni, bez możliwości trenowania i korygowania na zajęciach błędów. Dwa zwycięstwa w domowych starciach z Pogonią Szczecin (dzisiaj) i Wisłą Kraków (w sobotę) mogą sprawić, że Lech będzie bardzo blisko trzeciej drużyny w Ekstraklasie - obojętnie, czy to będzie Pogoń, Górnik czy Zagłębie. Strata do Legii Warszawa i Rakowa Częstochowa jest już jednak ogromna. - Przez pięć lat nie było Lecha w pucharach, żaden z zawodników nie zaznał takiej częstotliwości gry. Często eksperci czy dziennikarze porównują nas z innymi, że ktoś gra w Lidze Mistrzów i sobie radzi. Albo że taki Lewandowski potrafi grać co kilka dni. Ja mogę podać kilka przykładów zespołów niemieckich, które raz po raz grają w pucharach, a później mają ogromne problemy w lidze. Nie do końca sobie z tym poradziliśmy. Mamy jednak teraz dwa mecze, później chwilę odpoczynku i jeśli dobrze przepracujemy okres przygotowawczy i okienko transferowe, to nic nie jest jeszcze stracone - mówi trener Lecha Dariusz Żuraw. Tego jeszcze nie widziałeś! Sprawdź nowy Serwis Sportowy Interii! Wejdź na sport.interia.pl! Lech miał grać z Pogonią 27 września, gdy był w bardzo dobrej dyspozycji. Wtedy jednak najpierw zapadła decyzja Ekstraklasy o odwołaniu tego spotkania, by "Kolejorz" mógł się jak najlepiej przygotować do starcia w Charleroi w fazie play-off eliminacji Ligi Europy, a dzień później okazało się, że i tak niemal cały zespół Pogoni zaraził się koronawirusem. Teraz wydaje się, że to "Portowcy" są w lepszej dyspozycji, aczkolwiek stadion w Poznaniu od dawna im wybitnie nie leży. Lech ma jednak problemy, gdy rywal zaczyna wysoko atakować pressingiem, sporo bramek traci też po dośrodkowaniach. - Wydaje się, że to nie są sytuacje aż tak trudne do zabezpieczenia. Problem jest w tym, że nie mamy kiedy trenować, bo takie mankamenty można zneutralizować właśnie podczas zajęć. Dużo z zawodnikami rozmawiamy, ale jeśli się nie trenuje, to później wychodzi to w meczu - uważa Dariusz Żuraw, który przyznaje też, że jego drużynie nie dopisuje szczęście. - Mamy sporo sytuacji, w klasyfikacji "expected goals", pokazującej ile okazji może przełożyć się na bramki, jesteśmy na pierwszym miejscu. Tyle że tych szans nie wykorzystujemy, brakuje trochę szczęścia w końcówkach. Tracimy wtedy bramki, a sami też mamy okazje. Choćby ostatnio w Mielcu, gdzie już po golu na 1-1 Mikael Ishak z bliska trafił w bramkarza, a Hubert Sobol w słupek. A Pogoń to solidnie grający zespół, traci mało bramek i może nie stwarza nie wiadomo ilu okazji, ale potrafi je wykorzystać - ocenia trener Lecha. Defensywę Lecha powinien dzisiaj wzmocnić Thomas Rogne, który po problemach mięśniowych wrócił już do zajęć z resztą zespołu, zabraknie za to kontuzjowanych: Michała Skórasia, Niki Kaczarawy i Filipa Szymczaka, wątpliwy jest także występ Jana Sykory. Początek zaległego spotkania Lecha z Pogonią - w środę o godz. 20.30. Andrzej Grupa Ekstraklasa: wyniki, tabela, strzelcy, terminarz