Dwa treningi w poniedziałek, dwa kolejne we wtorek, a do tego dodatkowe odprawy taktyczne - tak mocne wejście w Lecha Poznań zaliczył Adam Nawałka. Swój debiut zaliczy w najbliższą niedzielę - wyjazdowym meczem z Cracovią. W sali konferencyjnej na stadionie Lecha takiego tłoku nie było chyba od czasów EURO 2012 - na pierwszą konferencję byłego selekcjonera zjawili się niemal wszyscy, którzy piszą i mówią o sporcie. Ale nie tylko. Nic dziwnego - to pierwszy od lat tak wielki powrót z roli selekcjonera reprezentacji Polski do roli trenera klubowego. - Od dzisiaj trenerem Lecha jest Adam Nawałka - do 30 czerwca 2021 roku. Jego sztab będą tworzyć: asystent Bogdan Zając, trener bramkarzy Jarosław Tkocz, koordynator od przygotowania Remigiusz Rzepka, trenerzy od przygotowania motorycznego Stanisław Gadziński i Andrzej Kasprzak oraz trener mentalny Paweł Frelik. Analitykami w sztabie Lecha będą: Hubert Barański i Łukasz Siwecki, a przynajmniej do końca roku asystentem będzie też Karol Bartkowiak z Akademii Lecha, który był już w sztabie trenera Żurawia - mówił dyrektor sportowy Lecha Tomasz Rząsa. Później na pytania odpowiadał już głównie Nawałka. Oto co powiedział: O swojej pracy w Lechu: Pracę w Lechu Poznań przyjąłem jako wyzwanie po reprezentacji Polski, będę miał okazję sprawdzić swój potencjał treningowy, moje doświadczenia chciałbym przelać na drużynę, maksymalnie wykorzystać umiejętności zawodników. Jest potencjał, odbyłem pierwszy trening i pierwsze zajęcia teoretyczne, musiałem przedstawić moją wizję prowadzenia drużyny, moje strategie i oczekiwania odnośnie wspólnej działalności. A także to, co zawsze jest najważniejsze: był trening czysto piłkarski. Zaczęliśmy od ćwiczeń taktycznych. Zdaję sobie sprawę, że to nie jest czas na robienie rewolucji, a gdybym chciał wprowadzać nowinki taktyczne, to nie ma na to czasu. Chciałbym wykorzystać fakt, że drużyna bardzo dobrze zareagowała na ten trudny moment już w meczu z Wisłą Płock. Stanowili zespół ludzi wspólnie pracujących na jeden cel. I takie były moje pierwsze słowa do drużyny: jeden cel, jedna drużyna. Mam nadzieję, że z takim duchem będziemy rozwijać nasze możliwości. Trening wyglądał obiecująco, a tak planuję zajęcia, że na początku każdego okresu są mocniejsze. Dziś mamy dwa zajęcia, jutro dwa, do tego są odprawy taktyczne. O presji, która jest w Lechu: - Począwszy od najmłodszych lat, jako obiecujący piłkarz, później jako reprezentant Polski, uczestnik mistrzostw świata, byłem odpowiednio przygotowywany by reagować na presję kibiców i mediów. Później podobnie było przy zawodzie trenera. Jako piłkarza pełne stadiony mnie mobilizowały. W reprezentacji graliśmy na Stadionie Sląskim przy 100 tysiącach ludzi, jak jechaliśmy do Brazylii czy Argentyny, to było po 140 tys. osób. Mnie to zawsze mobilizowało, ale byli piłkarze, którzy fantastycznie reagowali podczas treningów, a w trakcie meczów uginały im się nogi. Ja dostawałem pozytywnego kopa i do dziś to się nie zmieniło. Klub stwarza takie możliwości, że trzeba się tylko skupić na pracy. Chcę korzystać ze swojej wiedzy, oddawać swoje doświadczenia, a współpraca będzie się układała dobrze. O pracy w reprezentacji i klubie: - To inny profil pracy, w kadrze jest przede wszystkim selekcja, wybory, a w klubie: praca organiczna. Cieszę się, że mogę wrócić do pracy codziennej, a możliwości są w Poznaniu bardzo duże, by z każdego zawodnika wydobyć maksymalny potencjał. Każdemu będę się starał pomóc w rozwoju. O wizji gry Lecha: - Będziemy stosować ustawienie z czwórką obrońców, takie będą kierunki naszych działań. Nie wykluczam gry trójką obrońców w przyszłości, w klubie jest okazja, żeby to wyćwiczyć. Na razie skupiamy się na czwórce. W ofensywie będzie doskonalić warianty z jednym i dwoma napastnikami. Niewiele to się zmieni w porównaniu do ostatniego meczu Lecha Poznań z Wisłą Płock. O roli kibiców i ewentualnych rozmowach z nimi koło trybun, czy oddawaniu koszulek przez piłkarzy, do czego czasem dochodzi: - Piłka nożna jest dla kibiców. Gramy po to, żeby sprawić dużo radości kibicom i sobie. Ale... w duchu sportowym. Gdy przyjeżdżałem kiedyś jako zawodnik na starym stadion na Dębcu, to przychodziło po 40-50 tys. ludzi i zawsze było fantastycznie. Gra powinna być na odpowiednim poziomie, powinna być dobra atmosfera na meczach - tak to powinno wyglądać. Współpraca musi być jednak na odpowiednim poziomie. Nigdy nie wychodziłem na boisko, nie mam tutaj z tym problemu, zawsze składam gratulacje drużynie przeciwnej, a później szybko idę do szatni.O tym czy Lecha stać na walkę o tytuł już w tym sezonie: - Mamy za sobą pierwsze treningi i pierwsze ćwiczenia, to nie ten dzień, nie ten czas, żeby mówić o trofeach. Wiemy doskonale jaka jest piłka. Chcemy się skupić na pracy i taka będzie strategia: najważniejszy jest najbliższy mecz. Cel będzie wyznaczony: to praca z odpowiednią siłą. Cele będą progresywne. Lech jednak zawsze gra o najwyższe cele, ale musimy panować nad emocjami. O tym, dlaczego latem nie przyjął oferty Legii, a teraz zdecydował się na pracę w Lechu: - Lech i Legia to dwa wielkie kluby, które walczą o mistrzostwo. Również wiele innych, jak Wisła Kraków, Lechia Gdańsk, Górnik Zabrze to też wielkie kluby. Praca, która jest tam proponowana, staje się wielkim wyzwaniem. Zawsze musi być jednak an to odpowiedni czas. Lech złożył mi konkretną propozycję i tutaj nie było żadnego zastanawiania się z mojej strony. Owszem, miałem ofertę z Chin, ale rozmowy zostały od razu zawieszone i liczył się tylko Lech. Jest to wyzwanie dla mnie, ale przede wszystkim będzie liczyła się ciężka praca i to, co na boisku. Za to będziemy oceniani. O tym, czy po przegranych mistrzostwach świata czuje się lepszym trenerem? - Dla trenera bagaż doświadczeń jest niezwykle ważny, samo wyciągnięcie wniosków. Po mistrzostwach świata być może nie byliśmy w najlepszych humorach, nie wyszły nam, a ja wziaąłem odpowiedzialność za wynik, przyjąłem to na klatę. Moim zdaniem zawodnicy robili wszystko, by wynik był najlepszy. Podjąłem decyzję o nieprzedłużaniu umowy z kadrą. Będę jednak patrzył na to przez pryzmat czterech ostatnich lat, jakie były w wykonaniu zawodników i moim. Oni wykonali fantastyczną pracę, podobnie jak cały sztab, związek, federacja. Dzięki temu z odległych miejsc wyszliśmy na salony Europy. Mam olbrzymią satysfakcję, że mogłem dołożyć do tego cegiełkę i że piłka znów sprawiała rodakom przyjemność. Tak właśnie patrze na swoją pracę z reprezentacją Polski. Bezpośrednim przełożonym Nawałki jest dyrektor Rząsa. - Współpraca będzie na pewno świetna. Tomek był trenerem, świetnym zawodnikiem, błędem byłoby nie skorzystać z jego doświadczeń - komplementował przełożonego Adam Nawałka. Tomasz Rząsa podkreślił, że Nawałka będzie miał ważny głos w komitecie transferowym, z prawem weta. Zatem nowy trener będzie w stanie w pojedynkę zablokować pozyskanie piłkarza, który bardzo mu się nie spodoba. Nowy trener zapowiedział, że najpierw się przyjrzy piłkarzom, zanim któregoś z nich wybierze na kapitana. Ostatnio opaska wędrowała rotacyjnie.Trener ogłosił, że jego współpraca z mediami będzie wyglądała identycznie jak w reprezentacji Polski: będzie dostępny na oficjalnych konferencjach meczowych, natomiast poza tym nie będzie udzielał wywiadów, gdyż zamierza się skupić na pracy.Nowy trener zdemontował informację podaną przez "Głos Wielkopolski", jakoby jednym z jego współpracowników miał być Leo Beenhakker. - To była kaczka dziennikarska. Mam olbrzymi szacunek do trenera Beenhakkera, współpracowaliśmy, mamy nadal kontakt, ale nie było tematu naszej pracy w Lechu - zapewniał Adam Nawałka.Andrzej Grupa, Poznań