Po zwolnieniu Ivana Djurdjevicia Lech chciał zatrudnić Adama Nawałkę - jego szefowie spotkali się z niedawnym selekcjonerem w Warszawie, przez wiele godzin rozmawiali z nim o jego roli w Lechu. Ta zaś nie wyglądałaby jak rola wyłącznie opiekuna pierwszej drużyny, ale raczej klasycznego menedżera - dbającego też o transfery i mającego spory wpływ na życie klubu. Na wiele zmian Lech był gotowy sobie pozwolić, ale na niektóre - jednak nie. Wygląda na to, że obie strony doszły do kompromisu. Lech sondował też możliwość zatrudnienia byłego trenera reprezentacji Słowenii Matjaża Keka, który świetnie sobie radził w NK Maribor, a ostatnio w chorwackiej Rijece. Ten może jednak ponownie objąć kadrę narodową w swoim kraju. Lecha przejmie więc ostatecznie Adam Nawałka, a red. Radosław Nawrot z poznańskiej "Gazety Wyborczej" poinformował, że stanie się to po 1 stycznia. Nawałka nie chciał bowiem przejąć drużyny już teraz, a mieć więcej czasu na jej przygotowanie do rundy wiosennej. W ostatnich pięciu spotkaniach w tym roku Lecha poprowadzi więc Dariusz Żuraw. - Nie mam żadnej informacji, by nastąpiła jakaś zmiana. Normalnie przygotowujemy się więc do meczu z Wisłą Płock. Pracujemy wg swojego planu, podobnie zresztą było w zespole rezerw, gdy go prowadziłem i dało to efekty. W Białymstoku zagraliśmy przyzwoity mecz, ale nie ustrzegliśmy się błędów w obronie, a strzelając dwa gole i mając kilka kolejnych sytuacji, jeden punkt odebraliśmy z niedosytem. Postaramy się te błędy wyeliminować - mówi Dariusz Żuraw, który w tym tygodniu narzucił drużynie dość mocny rytm. Piłkarze Lecha mieli od środy po dwa treningi dziennie, pracować będą też w sobotę. Na zgrupowania reprezentacji wyjechali trzej napastnicy (Christian Gytkjaer, Paweł Tomczyk i Hubert Sobol), pomocnik Kamil Jóźwiak oraz obrońca Robert Gumny, ale sytuacja kadrowa i tak jest bardzo dobra. Po wyleczeniu kontuzji trenują już Tomasz Cywka, Nikola Vujadinović i Tymoteusz Klupś, zaś Maciej Makuszewski ma wznowić zajęcia lada dzień. - Nasza szatnia żyje, byłem zbudowany postawą przed meczem z Jagiellonią, w przerwie i po. Widziałem zespół, który nie był zadowolony, bo nie wygrał, a z drugiej strony - bardzo sie mobilizował. Mamy 10 punktów straty do lidera, ale jeszcze sporo spotkań przed nami. Gdy razem z Maciejem Skorżą przejmowaliśmy zespół Lecha kilka lat temu, to strata do pierwszej Legii też była duża. A zaraz w pierwszym spotkaniu przegraliśmy z Jagiellonią 0-1 i spadliśmy na 11. miejsce. Nic nie jest więc stracone - uważa Żuraw. Trener Lecha chciałby pracować jak najdłużej, ale w obliczu informacji o zatrudnieniu Nawałki od 1 stycznia, pozostaje mu zaledwie pięć spotkań na pokazanie swoich możliwości. - Mam już dużo za sobą, pracowałem w niższych klasach, mam parę awansów, a współpraca z zawodnikami zawsze wyglądała nieźle. Może to nie była passa samych sukcesów, ale myślę, że moje CV nie wygląda najgorzej. Powiem nieskromnie, że mógłbym parę nazwisk trenerów wymienić, co dostali szansę w ekstraklasie, a nie mieli nawet części tego, co ja mam w CV - tłumaczy Żuraw, który w swojej pracy ceni... prostotę wypowiedzi. - Staram się przekazywać proste informacje, nie rzucać dziesięciu haseł, a jedno, dwa. Tak, by dotarło. Mam grupę dobrych piłkarzy, którzy po narzuceniu im pewnych rzeczy, przetrenowaniu paru schematów, pozwolą wyciągnąć dużo więcej z zespołu - kończy Żuraw. Andrzej Grupa