Lotto Ekstraklasa - sprawdź terminarz, wyniki oraz tabelę! 34-letni snajper "Kolejorza" wreszcie nie narzeka na zdrowie i trafia jak na zawołanie. Ma 12 zdobytych bramek, czyli tyle samo co Konstantin Vassiljev, a także Nemanja Nikolić. Węgier swojego dorobku już nie powiększy. Robak był już w przeszłości królem strzelców, ale w Pogoni Szczecin grał regularnie całe spotkania. W Lechu od połowy września jest tylko zmiennikiem Dawida Kownackiego. Tyle że nawet i z tej roli wywiązuje się doskonale. Ostatnie siedem goli Robak strzelił w drugich połowach, bo dopiero wtedy pojawiał się na boisku. Wiosną rozegrał w trzech meczach 49 minut - zdobył dwie bramki, zmarnował dwie kolejne świetne sytuacje, a do tego oddał jeszcze koledze możliwość wykonania rzutu karnego. - Cieszę się, że po tych wejściach piłka mnie szuka i mimo, że nie mam zbyt wielu sytuacji, to potrafię do nich dochodzić. Mam nadzieję, że ta seria zespołu będzie trwała jak najdłużej, a ja się do tego przyczynię - przyznaje napastnik Lecha. Skuteczność Robaka, ale także Dawida Kownackiego, Radosława Majewskiego czy Darko Jevticia sprawiła, że Lech zanotował najlepszy start wiosny od kilkunastu lat. Jest prawdopodobne, że o przedłużenie tej zwycięskiej serii poznański klub powalczy jednak z Robakiem w wyjściowym składzie. W środę rywalem poznaniaków znów będzie Pogoń, ale tym razem w półfinale Pucharu Polski. Trener Bjelica nie zaryzykuje wystawienia takiego samego składu jak w Szczecinie, bo cztery dni później jego zespół czeka kolejne ważne starcie z liderem Ekstraklasy Lechią Gdańsk. W bramce Putnocky’ego zastąpi Burić, w pomocy zamiast Tetteha zagra Trałka, a w ataku prawdopodobnie właśnie Robak. - Zobaczymy, to już jest decyzja trenera. Wszyscy są zdrowie, więc ma w kim wybierać. Cieszymy się z tak dobrego startu, choć nie wiedziałem, że to najlepszy początek od 15 lat. Mimo wygranych musimy być dalej skoncentrowani, choć muszę przyznać, że takie sukcesy dają dużo pewności siebie. To nam pomoże w kolejnych meczach - mówi Robak, którego bramka w Szczecinie... wcale nie cieszyła. Przynajmniej tak to wyglądało z boku, bo gracz Lecha nie cieszył się na murawie. - Bo mam sentyment do Pogoni, fajne dwa lata tu spędziłem, a wtedy też dawałem dużo radości kibicom swoimi bramkami. Było mi przyjemnie tutaj wrócić, a radość? Była we mnie, ale nie chciałem jej pokazywać na zewnątrz - stwierdził zawodnik, który w środę spodziewa się trudniejszej przeprawy na Inea Stadionie w Poznaniu. - Puchar Polski to inna historia, a przecież Pogoń po 0-3 w lidze się przed nami nie położy. Musimy znowu zagrać bardzo dobrze, bo spotkanie będzie cięższe. Zrobimy jednak wszystko, aby zaliczka była na tyle dobra, byśmy spokojnie mogli przyjechać na rewanż - powiedział Robak. Andrzej Grupa