Wybór Belek na miejsce zgrupowania nie był zbyt szczęśliwą decyzją. Od samego początku pobytu w Turcji poznaniacy mają problemy z pogodą - kilka treningów nie mogło się odbyć na boisku, a teraz problem dotknął meczów sparingowych. I to od razu dwóch - bo Lech miał w sobotę grać z FC DAC 1904 Dunajska Streda ze Słowacji, a zaraz po jego zakończeniu z austriackim Sturmem Graz. Dla trenera Adama Nawałki to było dobre rozwiązanie, bo na zgrupowaniu ma aż 32 piłkarzy, tym razem każdy z nich mógłby więc zagrać w dłuższym wymiarze czasowym. Jedynie oprócz Wołodymyra Kostewycza i młodego Filipa Szymczaka, którzy mają drobne urazy. W środę, gdy Lech mierzył się z bułgarskim Etyrem Wielkie Tarnowo, na boisku było aż 31 zawodników z Poznania, ale niektórzy grali tylko kwadrans. W sobotę od rana w Belek szalał jednak huraganowy wiatr, a do tego padał deszcz. To jeszcze nie było wielkim problemem, więc Austriacy z Grazu zdołali rozegrać mecz ze Słowakami z Dunajskiej Stredy i wygrali go 3-1. Później jednak deszcz zmienił się w burzę gradową, a całe boisko zostało przykryte kulkami gradu, niektóre były wielkości jaj przepiórczych. Po godz. 14.30 podjęto więc decyzję o odwołaniu obu spotkań, a to z kolei jest sporym problemem dla Lecha. Już za 13 dni poznaniacy zmierzą się w lidze z Zagłębiem Lubin, a mecz z Etyrem był jak dotąd jedynym rozegranym przez poznaniaków. Być może lechici zmierzą się jednak w sobotę ze Sturmem, bo Austriacy znaleźli inne boisko i chcą koniecznie grać. Jeśli to się nie uda, Lech będzie szukał innego terminu, ale najwcześniej w poniedziałek. W niedzielę bowiem nad Belek ma przez cały czas szaleć ulewa. W Turcji Lech będzie do końca przyszłego tygodnia. Poznaniacy mają jeszcze w planach mecz z Vozdowaczem Belgrad i Szachtarem Donieck. Andrzej Grupa