Już sama debata o tym, czy Legia powinna świętować mistrzostwo w Poznaniu, była porażką. Zwyczaj jest bowiem niezmienny - mistrz odbiera trofeum zaraz po ostatnim gwizdku sędziego. W Łodzi, Krakowie, Warszawie, Poznaniu - obojętne. To jest mistrz i to co mistrzowskie ma prawo otrzymać zaraz po spotkaniu. Helikopter? Wolne żarty Kilka lat temu w Szkocji wynajęto nawet helikopter, by uhonorować mistrza zaraz po meczu w Dundee (jeśli ligę wygrałby Celtic) lub oddalonym o 100 km Aberdeen (w razie zwycięstwa Rangers). Nikt nie kombinował, nie zasłaniał się animozjami, logistyką, trudnościami - trofeum do helikoptera i ma krążyć między oboma miastami. Tymczasem u nas kombinuje się w drugą stronę, czyli jak tego trofeum na murawie jednak nie wręczyć, a za wszystkim stoją ci, którzy z piłką nożna mają niewiele wspólnego. Bo przecież sport to nie tylko zwycięstwa, ale też umiejętność pogodzenia się z porażką, a nawet pogratulowania lepszemu. U nas nie rozmawia się jednak o szpalerach, ale o tym, jakie piekło pseudokibice mogą zgotować rywalom. Debata o ewentualnym świętowaniu Legii na Lechu to było jednak coś więcej - to była bitwa, którą wygrali zadymiarze i tym samym wzmocnili swoją pozycję. Na jednej szali był bowiem sport i umiejętność zabezpieczenia takiego wydarzenia, a na drugiej obawa przed zachowaniem pseudokibiców. I wygrało to drugie. Dziś oni są zwycięzcami i prężą muskuły. Lech, Ekstraklasa, a pośrednio także policja właśnie wywiesiły białą flagę, dając do zrozumienia: "mogą być problemy, z którymi sobie nie poradzimy, więc lepiej się ugnijmy". Po raz kolejny pokazano strach przed stadionowym bandytą i to, jak kulawe jest polskie prawo pod kątem ochrony imprez masowych. Kolejne komplikacje Tym samym odebrano piłkarzom Legii ewentualną satysfakcję i możliwość okazania euforii, bo Ekstraklasa już zapowiedziała, że zaraz po spotkaniu zapakują się do autokaru i pojadą do stolicy. Tam jednak nie będzie żadnego zorganizowanego święta, ponieważ Legia ma za mało czasu na zgłoszenie takiego wydarzenia. Czyli ewentualne fetowanie nie po meczu, nie wieczorem, a dopiero nazajutrz. Absurd. Decyzja Ekstraklasy odebrała też normalnym, honorowym kibicom Lecha okazję do okazania szacunku ewentualnym mistrzom. Obawiam się jednak, że tym samym nie odebrano pseudokibicom możliwości wylania wiadra pomyj, bluzgów oraz odpalenia kilogramów pirotechniki. W końcu dostali kolejny dowód na to, że klub oraz władze ligi się ich boją. Gdy w Lechu zapowiadali, że zrobią wszystko, by Legia nie świętowała na ich stadionie, to liczyłem, że dotyczy to piłkarzy z Poznania. Tymczasem chodziło o coś zupełnie innego. No ale skoro zarząd Lecha nie sprostał oczekiwaniom sportowym, to chociaż zadowolił tych, których piłka niewiele interesuje. Piotr Jawor PS Trudno o lepsze podsumowanie absurdalnych decyzji Ekstraklasy niż poniższa: PS2 Dziś przed stadionem Lecha pseudokibice wywiesili transparent: "Jak w niedzielę przeje***, to was zajeb***". Czyli zastraszono już piłkarzy Legii, teraz Lecha, kto następny?