Zobacz zapis relacji z meczu Lech Poznań - Lechia Gdańsk! Zapis relacji na urządzenia mobilne Trenerzy Lecha Poznań i Lechii Gdańsk chcieli wszystkich zaskoczyć zmianami w składzie, a zaskoczyli chyba samych siebie. Trener gości Piotr Nowak postanowił zagrać z dwójką ofensywnych pomocników i zamiast Simeona Sławczewa wystawił Rafała Wolskiego. Jeszcze większym zaskoczeniem było postawienie na Gino van Kessela, a nie na Flavio Paixao. Co zrobił Bjelica? On nie chciał wystawiać ultraofensywnego składu, a... dwóch defensywnych pomocników: Łukasza Trałkę i Abdula Tettha. Na ławce został harujący jak wół Maciej Gajos, ale także Darko Jevtić. W obronie niespodzianką był powrót do składu Macieja Wilusza, który w Gdańsku w meczu tych drużyn zdobył gola samobójczego decydującego o wygranej gdańszczan. A w ataku - Marcin Robak zamiast Dawida Kownackiego. Takiej rewolucji jeszcze w Lechu nie było. Niestety, nie miało to dobrego wpływu na poziom spotkania, choć na intensywność gry nie można było narzekać. Lech nie stosował jednak pressingu, ale w miarę dobrze radził sobie w środku boiska. Często cofający się do środka Marcin Robakl wypracował nawet stuprocentową okazję Szymonowi Pawłowskiemu, ale ten przegrał pojedynek sam na sam z Duszanem Kuciakiem. Lechia odpowiedziała kontrą trzech na trzech, którą po świetnym zagraniu Wolskiego w ostatniej chwili przerwał Wołodymyr Kostewycz. Lechia miała problem z uspokojeniem gry, zdołała to zrobić dopiero w okolicach 22.-23. minuty. Momentalnie przeniosła swoje akcje na połowę Lecha i było widać, jak wielki potencjał ofensywny jest w gdańskiej ekipie. Dobrze na prawej stronie radził sobie van Kessel, wspomagał go Krasić i to głównie tą stroną Lechia napędzała swoje akcje. Kilka razy w polu karnym "Kolejorza" było bardzo gorąco, ale Matusz Putnocky ani razu nie musiał ratować drużyny. W gąszczu nóg w "szesnastce" lechici w ostatniej chwili wybijali piłkę, choć czasem niezbyt daleko. Po chwili futbolówka wracała. Jedyny celny strzał goście oddali w 39. minucie - z dystansu przymierzył Wolski, ale Matusz Putnocky wybił piłkę poza boisko. Cały problem z tym meczem rozpoczął się w ostatniej minucie pierwszej połowy. Sławomir Peszko, zamiast oddać piłkę Lechowi w geście fair-play, zdecydował się na mocne zagranie, prawie jak strzał, w kierunku bramki, w której nie było Putnocky'ego. Prawdopodobnie doszło wtedy do słownych spięć między piłkarzami, a ich kwintesencją było to, że gdy zawodnicy schodzili do szatni, Peszko pociągnął za ucho Kędziorę. Na boisku zawrzało - do akcji ruszyli nawet rezerwowi. Ostatecznie sędzia Marciniak ukarał czterech graczy żółtymi kartkami i wyrzucił z ławki Nenada Bjelicę. Lechii ta agresywna gra nie wychodziła za dobrze, za to Lech zaczął coraz częściej organizować akcje w swoim stylu - szybkie, na jeden kontakt. W 59. minucie po świetnym zagraniu Tetteha Robak mógł się znaleźć sam na sam z Kuciakiem, ale źle przyjął piłkę. Oddał ją Tettehowi, a ten strzelił tuż nad poprzeczką. Po chwili Radosław Majewski dobił strzał Pawłowskiego, ale gol nie został uznany - lechita był na spalonym. Kluczowa była 70. minuta meczu. W kapitalnej akcji Lecha głównoplanową rolę miał Łukasz Trałka. To on znalazł się na prawej stronie, idealnie dośrodkował, a Robak wystawił futbolówkę Majewskiemu. Ten bez problemu trafił do siatki. Od trzech minut z boku boiska na zmianę czekał już Darko Jevtić - to on miał zastąpić Majewskiego. Jak odpowiedziała Lechia? W najgorszy z możliwych sposobów! Nerwów nie opanowali jej doświadczeni gracze - najsłabszy na boisku Grzegorz Kuświk oraz Peszko. Pierwszy uderzył łokciem Jana Bednarka, drugi - Tomasz Kędziorę. W odstępie dwóch minut dwaj gracze Lechii zostali wyrzuceni z boiska. Mało tego - czerwoną kartkę zobaczył też rezerwowy bramkarz Lechii Vanja Milinković-Savić. Jego zachowanie graniczyło już z bandytyzmem - Serb chciał "wyzwać sędziego na pojedynek na pięści". Grającą w dziewiątkę Lechia nie zdołała już odpowiedzieć jakąś groźniejszą akcją, a Lech zaczął grać oszczędnie. Dopiął swego - wygrał z liderem i ma od Lechii lepszy bilans bezpośrednich spotkań. Andrzej Grupa, Poznań Lech Poznań - Lechia Gdańsk 1-0 (0-0) Bramka: 1-0 Majewski 70., Lech: Putnocky - Kędziora ŻK, Wilusz, Bednarek ŻK, Kostewycz - Trałka ŻK, Tetteh ŻK - Makuszewski, Majewski (71. Jevtić), Pawłowski (75. Gajos) - Robak (82. Kownacki). Lechia: Kuciak ŻK - Wojtkowiak (82. Haraslin), Janicki ŻK, Nunes, Wawrzyniak - Borysiuk (82. Sławczew) - van Kessel (66. Flavio Paixao), Wolski ŻK, Krasić, Peszko ŻK, Czk (77.) - Kuświk ŻK - Czk (76.). Żółtymi kartkami zostali też ukarani Lasse Nielsen (Lech) i Vanja Milinković-Savić (Lechia). Czerwoną kartkęm zobaczył Milinković-Savić w 78. minucie. Widzów: 31 281. Sędzia: Szymon Marciniak (Płock). Ranking Ekstraklasy - sprawdź! Ekstraklasa: wyniki, tabela, terminarz, strzelcy