Lotto Ekstraklasa - sprawdź terminarz, wyniki oraz tabelę! Chodziło o sytuację z 45. minuty, gdy Peszko leżał na murawie, a lechici wybili piłkę. Po wznowieniu gry Peszko nie oddał jej bezpośrednio gospodarzom, nie wybił na aut, ale mocno kopnął w kierunku bramki Matusza Putnocky’ego. Słowak stał z boku, to mogło go zaskoczyć. - Peszko to zawodnik, który grał dla tego klubu, ten klub mu płacił i on musi okazać szacunek dla niego oraz jego kibiców. To jedyne, co mu powiedziałem, niczego innego nie dodałem. Zdaniem sędziego to zbyt wiele i dlatego zostałem odesłany na trybuny - mówił po meczu Bjelica, a zachowanie Peszki nazwał "niesportowym". - Z Miloszem Krasiciem? On chciał mnie uspokoić, ja mu mówiłem, że jego kolega zachował się niesportowo. On akurat tego nie widział, ale tu żadnej scysji nie było - dodał Chorwat, który zdradził przy okazji, że gdy prowadził we Włoszech Spezię Calcio, regularnie był wyrzucany na trybuny. - Wiele nerwów kosztowała mnie ta druga połowa, bo siedziałem na trybunach i miałem poczucie bezsilności, nic nie mogłem zrobić. We Włoszech to były normalne sytuacje. Zawsze mam jakiś sposób porozumiewania się z asystentem. Już w przerwie mieliśmy plan A, jakby szło dobrze, i plan B na ewentualne niepowodzenie. Z Rene Pomsem znamy się od lat, on wie, jak ja myślę, a sam myśli podobnie - opowiadał Bjelica. Jego zdaniem Lech wygrał zasłużenie, a co najważniejsze - zagrał niemal perfekcyjnie w defensywie. - Zmierzyliśmy się z rywalem, który ma w tej lidze bardzo mocną ofensywę. W tym czasie 96 minut dopuściliśmy do bardzo niewielu sytuacji pod naszą bramką, żadna z nich nie była groźna. To pokazuje, jaką pracę wykonała nasza drużyna w defensywie. Jestem bardzo zadowolony z tego, jak zagraliśmy, jak walczyliśmy i z jakimi emocjami przystąpiliśmy do meczu - stwierdził trener "Kolejorza". Kto był cichym bohaterem poznańskiej ekipy? To... kucharz Artur Dzierzbicki. - Chciałem mu podziękować, bo przygotował dzisiaj dla nas nieprawdopodobne ciasto. Dostarczył energię chłopakom. Wielu ludzi pracuje na sukces drużyny, ale nie wszystkich zawsze widać. Dlatego to zwycięstwo dedykuję Arturowi - śmiał się Bjelica. Zaskoczeniem było to, że Bjelica dokonał wielu zmian w składzie w porównaniu do pucharowego meczu z Pogonią. Można się było spodziewać, że Matusz Putnocky zajmie miejsce Jasmina Buricia, ale już posadzenie na ławce Lasse Nielsena, Darko Jevticia, Macieja Gajosa czy Dawida Kownackiego to niespodzianka. - Wiele razy już mówiłem, że mamy bardzo dobrą kadrę. Wymieniłem pięciu zawodników: pojawili się Putnocky, Aziz, Makuszewski, Robak i Wilusz. Moje pytanie - kto z tej piątki nie jest piłkarzem pierwszej jedenastki? Z tego grona aż czterech grało od początku w ostatnim meczu ligowym w Szczecinie - mówił Bjelica. I dodał: - Chcę wyrazić szacunek każdemu z zawodników i pokazać, jak ważni są dla mojej drużyny. Właśnie dając okazję zagrać w mojej jedenastce. Mamy 16-17 zawodników, którzy są w dobrej formie i posiadają poczucie odnoszonych sukcesów. W kolejnym spotkaniu, gdy Kędziora i Bednarek będą pauzowali za kartki, okazję dostaną inni - zakończył trener Lecha. Kolejne spotkanie poznaniacy zagrają w piątek - z Arką w Gdyni. Andrzej Grupa, Poznań