Kostewycz w Lechu jest już blisko trzy lata - jego kontrakt zakończy się w grudniu przyszłego roku. Dość szybko zdobył miejsce w wyjściowym składzie i długo był mocnym punktem Lecha. Ostatni rok jest jednak mniej udany dla Ukraińca, a w tym sezonie był już moment, że stracił miejsce w składzie na rzecz Tymoteusza Puchacza. Reprezentant Polski do lat 20 gra jednak teraz na skrzydle, a Kostewycz wrócił na lewą obronę. W spotkaniu z Piastem zaliczył bardzo ładną asystę przy golu Christiana Gytkjaera na 2-0. - Już w pierwszej połowie szukałem go na bliższym słupku i w końcu to się udało. Jestem zadowolony z tego meczu - mówi Kostewycz. Piłkarz Lecha przyznaje, że w dojściu do formy przeszkadzały mu w tym sezonie liczne kontuzje. - Wszyscy mówią o mojej formie, ale nikt nie wie, jak wygląda dla mnie ten sezon. Miałem dużo urazów, grałem może ze dwa spotkania z rzędu bez jakichś problemów. To są dziwne rzeczy, które nie zawsze zależą ode mnie: skręciłem staw, dwa razy dostałem mocno w głowę. Teraz dłużej gram bez kontuzji i złapałem formę - przyznaje Kostewycz. To także od niego zależy, czy Lech zacznie wspinać się w tabeli znów dołączy do czołowej grupy, która wiosną będzie walczyć o mistrzostwo Polski. - Ważne jest, że zagraliśmy na zero z tyłu, co jest zasługą bloku defensywnego, a do tego strzeliliśmy trzy bramki. Czekaliśmy długo na takie zwycięstwo, każdy jest zadowolony. A wygrana z mistrzem Polski dowartościowuje. Pokazaliśmy charakter, a przecież wszyscy wiedzą o naszym trudnym ostatnim okresie. Było to bardzo ważne zwycięstwo na otwarcie nowej rundy i mam nadzieję, że ta runda będzie dalej tak wyglądała - kończy Ukrainiec. Andrzej Grupa