Kliknij, by przejść do zapisu relacji na żywo z meczu Lech Poznań - Korona Kielce Zapis relacji na żywo na urządzenia mobilne z meczu Lech - Korona Lech w kilku poprzednich spotkaniach był zagubiony w pierwszych połowach. Tym razem to zagubienie trwało pięć minut, a później rozpoczął się napór na bramkę Marka Kozioła. W środku pola piłki rozdzielali Darko Jevtić i Pedro Tiba - sporo było precyzyjnych przerzutów, zagrań z pierwszej piłki. Do 45. minuty Lech grał tak, jak chciał trener Żuraw - często niekonwencjonalnie. To, że nie prowadził dwoma czy trzema bramkami, było tylko efektem szokującej nieskuteczności. W 9. minucie akcję Lecha rozpoczął znakomity, kilkudziesięciometrowy przerzut w wykonaniu Jevticia, później było odegranie piłki piętą w wykonaniu Kamila Jóźwiaka i sytuacja sam na sam Pedro Tiby. Portugalczyk miał pół bramki wolnej, a uderzył prosto w bramkarza Korony. Kozioł obronił też strzał głową Christiana Gytkjaera w 25. minucie, a bez szans byłby dwie minuty później po akcji Jevticia z Jóźwiakiem i strzale tego ostatniego. Lechita uderzył po ziemi, w kierunku dalszego słupka, ale nieznacznie się pomylił. Jevtić też miał zresztą znakomitą szansę w 38. minucie, gdy piłkę wyłożył mu Jóźwiak. Choć do bramki było ok. 10 metrów, nie było w niej Koziołą, a na linii strzału znajdował się jedynie znacznie oddalony Adnan Kovacević, to Szwajcar trafił właśnie w kapitana Korony. Lech nie grzeszył więc skutecznością, ale jego dominacja byłą wyraźna. Tak w posiadaniu piłki, jak i w strzałach. Korona oddała jedno celne uderzenie, z linii bocznej pola karnego, po którym piłka z trudem doleciała do bramki. Goście prezentowali się w pierwszej połowie beznadziejnie, mieli problem z wymianą kilku celnych podań. Gra Korony odpowiadała jej miejscu w tabeli. Druga połowa była jednak znacznie lepsza w wykonaniu kielczan, choć może też bardziej odpowiednie będzie stwierdzenie, że Lech prezentował się dużo gorzej. Miał mocniejsze wejście w drugą część gry, ale później z każdą minutą wyglądało to tak, jakby kielczanie przejmowali kontrolę nad meczem. Opóźniali akcje, dość pewnie przetrzymywali piłkę w środkowej strefie, odepchnęli Lecha od swojej bramki. Samki rzadko zagrażali bramce Mickeya van der Harta, choć Holender raz musiał bronić niezłe uderzenie rywala. W 54. minucie z lewej strony huknął Uros Djuranović, ale van der Hart odbił piłkę na rzut rożny. Lech w końcu zdobył gola, podobnego zresztą jak tydzień temu w Szczecinie. W 64. minucie Jevtić dośrodkował z narożnika boiska, Thomas Rogne uprzedził Kozioła i głową wpakował piłkę do siatki. Sędzia początkowo uznał bramkę, ale po interwencji VAR zmienił decyzję - Rogne dotknął futbolówki ręką. Gospodarze grali coraz bardziej nerwowo, a w samej końcówce rzucili do ataku niemal wszystkich piłkarzy. W 94. minucie po uderzeniu Tomczyka i rykoszecie piłka odbiła się od poprzeczki bramki gości! Bramka już jednak nie padła i po raz trzeci w ostatnim czasie mecz w ramach akcji "Kibicuj z Klasą" zakończył się wstydliwym dla Lecha remisem 0-0. Kiedyś tysiące dzieci spotkała taka sytuacja w starciach z Górnikiem Łęczna czy Arką Gdynia. Andrzej Grupa Lech Poznań - Korona Kielce 0-0 Lech: van der Hart - Gumny, Szatka, Rogne, Kostewycz - Puchacz (67. Marchwiński), Muhar (79. Tomczyk), Tiba ŻK, Jevtić, Jóźwiak - Gytkjaer. Korona: Kozioł - Spychała, Marquez, Kovacević, Gardawski - Lioi (73. Jukić), Gnjatić, Radin ŻK, Djuranović, Cebula (87. Puczko) - Papadopulos (79. Żyro). Sędzia: Piotr Lasyk (Bytom). Widzów: 22179. Ekstraklasa: wyniki, tabela, terminarz, strzelcy