Pierwotnie lechici do stolicy Armenii mieli wylecieć z Portu Lotniczego Ławica krótko po godz. 8. Tymczasem przewoźnik jeszcze we wtorek późnym wieczorem poinformował klub, że nie jest w stanie dostarczyć samolotu. - Zaraz po uzyskaniu tej informacji zaczęliśmy szukać alternatywnych połączeń - poinformował rzecznik prasowy Lecha Łukasz Borowicz. Jak dodał, w okresie wakacyjnym nie jest łatwo znaleźć samolot w ciągu kilku godzin. W rachubę nie wchodzą również połączenia rejsowe. - Samolot z Warszawy, który odleci dziś wieczorem do Erywania, nie miał już wolnych miejsc. Z kolei w samolocie z Berlina udało nam się kupić zaledwie cztery bilety. W tej chwili podróż samolotem rejsowym jest absolutnie niewykonalna. Nie rozważamy na razie kwestii przełożenia meczu, robimy wszystko, żeby dolecieć, nawet, gdyby miało to być jutro - zaznaczył Borowicz. Dopiero po godzinie 14 udało się potwierdzić, że pod wieczór na Ławicy wyląduje samolot białoruskiego przewoźnika, a lechici wystartują dopiero po 20:20. To oznacza, że w Erywaniu będą około 2:00 czasu lokalnego (godz. 0:00 w Polsce) - poinformował klub. Lech miał podobną sytuację trzy lata temu podczas wyjazdowego spotkania grupowego Ligi Europejskiej z Fiorentiną. Poznaniacy dotarli do Włoch po północy, z kilkunastogodzinnym opóźnieniem. Co ciekawe, wygrali wówczas z włoskim zespołem 2-1. Trener Ivan Djurdjević z dużym spokojem podchodzi do perturbacji związanych z transportem. Drużyna nie będzie mogła przeprowadzić treningu na arenie czwartkowego spotkania w Erywaniu. - To akurat nie ma większego znaczenia. Postanowiliśmy przeprowadzić trening przed południem na naszym boisku i może to nawet lepiej. Musimy się zaadaptować do tych warunków, wszystko co dzieje się złego, może okazać się dobre dla nas. Mamy plany awaryjne na każdą okoliczność, nawet gdybyśmy mieli wylecieć jutro rano. Zawodnicy są skoncentrowani tylko i wyłącznie na pracy, którą jutro mają wykonać - zapewnił Djurdjević. "Kolejorz" pierwsze starcie wygrał 2-0, co stawia go w uprzywilejowanej pozycji w rewanżu. Szkoleniowiec jednak liczy na jeszcze lepszą grę w rewanżu. - Pierwszy mecz graliśmy dobrze tylko przez 25 minut, później już tylko fragmentami. Liczę, że jutro przez dłuższy czas będziemy grać w taki sposób, jaki sobie założyliśmy. Na pewno po pierwszym spotkaniu mamy więcej wniosków, materiału do analizy i znamy problemy, które miał nasz przeciwnik. O upał w Armenii nie martwię się, rywale będą grali w takich samych warunkach. Oni mają jeszcze dwie bramki do odrobienia - zaznaczył Serb, dla którego będzie to drugi oficjalny pojedynek w roli trenera poznańskiej drużyny Lech do Armenii poleci bez przechodzącego rehabilitację po artroskopii kolana Roberta Gumnego oraz lekko kontuzjowanych Tymoteusza Klupsia i Kamila Jóźwiaka. Cała trójka nie wystąpiła w pierwszy spotkaniu. Mecz Gandzasaru z Lechem rozegrany zostanie w czwartek o godz. 17 (czasu polskiego). Zapraszamy na tekstową relację na żywo z tego meczu Tutaj znajdziesz relację na żywo na urządzenia mobilne W przypadku awansu, poznaniacy w drugiej rundzie zmierzą się ze zwycięzcą pary Connah's Quay Nomads FC (Walia) - Szachtior Soligorsk (Białoruś). Pierwsze spotkanie Białorusini wygrali na wyjeździe 3-1. Zobacz zestaw par 1. rundy el. Ligi Europejskiej