Na wychowanka Lecha od czasu do czasu spada krytyka, że jego akcje niewiele dają drużynie - brakuje mu asyst i goli. W spotkaniu z Wisłą 21-letni zawodnik odpowiedział... asystą i golem. - Tę falę hejtu często wylewają ludzie, którzy tylko siedzą przed komputerem. Do mnie nie trafia ona bezpośrednio, bo tego nie czytam, ale przez znajomych. Znam wielu kibiców udzielających się, ale też chodzących na mecze i z ich strony krytyki nie było. Oni wiedzą, że nigdy nie odpuszczam, zawsze daję z siebie wszystko, a że czasem się uda, a innym razem nie, to już inna sprawa. Zawsze jednak oddam serce dla tego klubu - mówi Kamil Jóźwiak. Do 40. minuty Lech grał słabo, nie potrafił Wiśle poważniej zagrozić. Później sytuację zmieniło jednak wejście wślizgiem Jóźwiaka, który przejął piłkę zagrywaną przez Michała Buchalika do Marcina Grabowskiego, zresztą wychowanka Akademii Lecha. - Nie grałem nigdy z "Grabkiem", bo przeważnie ja byłem u starszych, a do tego on jest młodszy ode mnie, nawet nie trenowaliśmy wspólnie. Znaliśmy się jednak z internatu. No cóż, życzę mu jak najlepiej, niech się rozwija w Wiśle, ale dziś to my się możemy cieszyć - przyznaje Jóźwiak. Lechowi początkowo szło jednak jak po grudzie, nie potrafił przejąć inicjatywy. - Nie byliśmy zadowoleni z tej pierwszej połowy. Wisła utrzymywała się przy piłce, a nie tak to sobie zakładaliśmy. Bramka dała nam więcej spokoju. Ale dobrze, że obrona działała, bo w Zabrzu Górnik miał kilka świetnych sytuacji, a dziś zagraliśmy lepiej. Do zera z tyłu dołożyliśmy jeszcze kilka bramek z przodu - mówił Jóźwiak, który żałuje, że reprezentacyjna przerwa poprzedza najbliższe spotkanie z Legią Warszawa. - Rozmawialiśmy o tym w szatni, że szkoda tej przerwy, ale tego nie zmienimy. Pojedziemy na reprezentacje, mamy silną obsadę w młodzieżówce, czekają nas ciekawe mecze z dobrymi przeciwnikami. Każdy z nas będzie miał jednak w tyle głowy to, że później czeka nas mecz z Legią i będziemy gotowi na sto procent - zapewnia. Jóźwiak tym razem grał na prawej pomocy, choć trener Żuraw raczej wystawia go na lewej stronie boiska. Sam piłkarz tam zresztą czuje się lepiej, choć na prawej może współpracować z Robertem Gumnym, z którym gra od lat. - Z Robertem współpracowaliśmy w kadrze i w klubie, bardzo dobrze się znamy. Preferuję jednak tę lewą stronę, zresztą wspólna gra z Tymkiem Puchaczem, tak jak to było w Głogowie, też może dobrze wyglądać. Gram tam, gdzie mnie trener wystawi. Tym razem musiałem grać na prawej stronie, bo "Kamyk" (Jakub Kamiński - red.) to typowy lewy skrzydłowy - kończy Jóźwiak. Andrzej Grupa Ekstraklasa - wyniki, terminarz, tabela