Na całe doświadczenie Kamińskiego w seniorskiej piłce złożyło się do wczoraj na 11 występów w trzecioligowych rezerwach Lecha wiosną tego roku oraz pięć gier już w drugiej lidze w ostatnich tygodniach. Młody reprezentant Polski U-19 tak dobrze pokazał się trenerowi Dariuszowi Żurawiowi, że ten od razu rzucił go na głęboką wodę. Nie dość, że dał szansę debiutu w PKO BP Ekstraklasie, to od razu od pierwszej minuty. Ba, Kamiński spędził na murawie łącznie 102 minuty, bo grał do samego końca. Urazy Karlo Muhara i Thomasa Rogne sprawiły, że nie został zastąpiony przez Macieja Makuszewskiego. - Byłem w szoku, jak zobaczyłem siebie w pierwszej jedenastce. Jak na debiut, było naprawdę OK. Nie miałem dużej tremy, byłem dobrze przygotowany i jednak na to czekałem. Robię to co kocham - mówił szczęśliwy piłkarz po meczu. - Trener czekał do końca z ogłoszeniem decyzji, pytał mnie o dyspozycję, a ja czułem się bardzo dobrze. Wysyłałem sygnały grając w rezerwach. Dopiero na odprawie zobaczyłem swoje nazwisko. Dziękuję trenerowi, że dał mi szansę. Kamiński bardzo udanie rozpoczął spotkanie - jako pierwszy oddał strzał na bramkę Damiana Węglarza, starał się grać ofensywnie. Z czasem jednak wybierał coraz bardziej bezpieczne rozwiązania. Dobrą pozycję strzelecką miał też na początku drugiej połowy, ale z woleja uderzył dość daleko od bliższego słupka. - Gdybym cały czas grał tak jak na początku, byłoby genialnie. Muszę się najpierw oswoić z tą ligą, bo to jednak inny poziom, wielki przeskok. Czekam na kolejne szanse - mówił i dodawał, że lekki stres czuł tylko na początku meczu. - Dwa, trzy dobre zagrania zrobiłem i to mnie wprowadziło, a kibice dalej ponieśli - stwierdził. Łącznie piłkarz oddał trzy strzały, miał 19 celnych na 28 podań, w tym jedno podanie kluczowe, wygrał 7 z 16 pojedynków, ale żadnego w powietrzu. Zaliczył za to wszystkie trzy udane zwody i to może być jego atutem w przyszłości. Wychowanek Szombierek Bytom znany jest, podobnie jak Kamil Jóźwiak, z nieszablonowości. - Wytrzymałem spotkanie, ale gra w Ekstraklasie jest szybsza. Dobrze się czuję fizycznie, ale były momenty kryzysu, gdzie trzeba dać z siebie coś więcej. Kibice mnie wtedy nieśli. Pierwszy raz grałem przy takiej publice - mówił 17-latek. Jak ocenił samo spotkanie? - W pierwszej połowie my mieliśmy więcej sytuacji, Jagiellonia nas kontrowała, a my musieliśmy na to uważać. Tak zresztą zdobyli bramkę, po naszym błędzie. W drugiej połowi oni przejęli inicjatywę, my próbowaliśmy szukać kontr, mieliśmy wtedy więcej okazji. Trzeba jednak ten punkt szanować, bo Jagiellonia to klasowy zespół - mówił Kamiński, którego z uwagi na tak długi występ ominie sobotnie starcie w drugiej lidze z Widzewem Łódź. Andrzej Grupa