W pięciu ostatnich spotkaniach Lech zdobył tylko cztery punkty, wygrał zaledwie raz. W tabeli spadł na ósme miejsce, ma stratę aż sześciu punktów do Pogoni Szczecin. - Wiemy jak ta liga jest spłaszczona, ale jeśli się nie wygrywa, to osiada się na mieliźnie. Dlatego musimy zrobić wszystko co w naszej mocy, by wygrać w piątek. Na razie są jeszcze małe różnice między drużynami, ale musimy już punktować - przekonuje Dariusz Żuraw. Słabsza postawa piłkarzy sprawiła, że w środę doszło do spotkania sztabu szkoleniowego z kibicami. Żuraw tłumaczył słabszą postawę drużyny w spotkaniach z Cracovią czy Lechią. - To spotkanie miało pozytywny wymiar, spotkaliśmy się i normalnie porozmawialiśmy. Kibice zapewniali, że dalej są z nami, a my musimy mocno pracować by gra wyglądała lepiej - twierdzi szkoleniowiec i bulwersuje się na słowa, że "trenerzy zostali wezwani przez kibiców". - Wszyscy mamy na celu dobro klubu, a ostatnie dwa spotkania były słabsze. Stąd spotkanie, ale bez żadnego przymusu. Nie pierwszy raz uczestniczyłem w czymś takim, to była normalna rozmowa. Miałem już podobne w poprzednich klubach, ale w Polsce, bo w Niemczech się tego nie praktykuje - dodaje. Rywale Lecha znaleźli dość prosty sposób na poznańską drużynę. Wystarczy unieszkodliwić środek pola, ograniczyć ruchu Darko Jevticia i Pedro Tiby, a "Kolejorz" staje się bezradny. Żuraw spodziewa się zresztą, że podobnie postąpi Jagiellonia. - To nie jest tak, że my wychodzimy na boisko i myślimy tylko o grze do przodu. Popełniamy za dużo indywidualnych błędów, a także formacyjnych, z tego biorą się straty goli. Popatrzmy na spotkanie z Lechią: dwa dośrodkowania z boków, które wydają się prostą sytuacją i tracimy dwie bramki. To nie jest tak, ze gonimy przez 90 minut na połowie przeciwnika i nadziewamy się na kontry. W Gdańsku chcieliśmy wychodzić ze średniego pressingu, z tego atakować, a często graliśmy też w niższym. Balans jest ważny, zwracamy na to uwagę na treningach, ale pojawia się zbyt wiele indywidualnych błędów - analizuje Żuraw. Trener Lecha przyznał, że spotkanie w Gdańsku dało mu wiele do myślenia odnośnie spraw kadrowych. Dwie roszady trener Lecha musi zrobić odgórnie: miejsce pauzującego za kartki Djordje Crnomarkovicia zajmie zapewne Lubomir Szatka, a kontuzjowanego Wołodymyra Kostewycza zastąpi Tymoteusz Puchacz. Pytanie jednak, czy roszad nie będzie więcej. Lech musi też znaleźć sposób na to, by więcej miejsca mieli Jevtić i Tiba. - Trzeba szybciej grać piłką i szybciej zmieniać strony, a to miejsce się znajdzie. Jagiellonia przy szybszej grze rywala nie nadąża z przesunięciem, powstają wolne strefy. To jednak doświadczony zespół, dłużej grający w podobnym składzie niż my - tłumaczy szkoleniowiec, który zastanawia się nad możliwością gry Pawła Tomczyka. Napastnik młodzieżówki pokazał bowiem już kilka razy bardzo dobrą formę, ale jego występ, zamiast Christiana Gytkjaera, raczej jest trudny do wyobrażenia. - Gra na dwóch napastników może być problemem, bo my już mamy kłopoty z odbiorem piłki w środkowej strefie. A to duże ryzyko, grając dwójką napastników, przeciwko zespołom dobrze zorganizowanym w defensywie i kontrującym. W ogóle mamy często zbyt dużą ilość zawodników ustawionych pod linią obrony przeciwnika, a to powoduje, że jest nas za mało w środku pola, także po stracie piłki. Pracujemy nad wariantami, które to zmienią - utrzymuje trener Lecha. Zobacz wyniki, terminarz i tabelę polskiej Ekstraklasy W piątek Lech też musi uważać, bo żaden zespół w PKO Ekstraklasie nie zdobył więcej bramek niż Jagiellonia. Szczególnie zaś na Jesusa Imaza, który już ma na koncie siedem trafień, a w dwóch kwietniowych spotkaniach z Lechem zdobył cztery bramki. - To niewątpliwie bardzo dobry zawodnik, w niezłej formie, ale myślę, że Jagiellonia ma wiele innych zagrożeń. Runje i Romanczuk przy stałych fragmentach, dobrze wygląda Pospiszil, cały zespół świetnie wyprowadza piłkę po przechwycie. Na Imaza mamy przygotowane warianty gry, mam nadzieję, że uda się go zneutralizować - mówi Żuraw. - Jagiellonia to bardzo silny zespół, szczególnie Imaz jest teraz groźny. Spodziewam się tutaj bardzo silnego przeciwnego, ale my też odpowiemy im silną drużyną. Oby mecz był dobry i wygrany przez nas - podsumowuje Darko Jevtić, kapitan Lecha. Początek piątkowego spotkania Lecha z Jagiellonią - o godz. 20.30. Andrzej Grupa