Zobacz zapis relacji na żywo z meczu Lech Poznań - Górnik Łęczna! Relację można było również śledzić na urządzeniach mobilnych Kibice Lecha oczekiwali pogromu i... srogo się zawiedli. Wszystko przed tym meczem przemawiało za "Kolejorzem": pozycja w tabeli, forma w ostatnich tygodniach, własny stadion, sytuacja kadrowa. W Poznaniu nie pytano, czy Lech wygra, ale ile wygra. No bo skoro w ostatniej drużynie Lotto Ekstraklasy na środku obrony musiał awaryjnie grać napastnik? Tymczasem rzeczywistość okazała się zgoła inna. Przemysław Pitry okazał się doskonałym następcą pauzującego za kartki Gersona czy kontuzjowanego Macieja Szmatiuka i bez problemu poradził sobie z Dawidem Kownackim. Najlepszy strzelec ekstraklasy w tym roku był przestawiany przez rywala nawet przy pojedynkach główkowych. Górnik w pierwszej połowie grał bardzo otwartą piłkę, zupełnie nie przestraszył się będącej na fali drużyny z Poznania. Goście świetnie wychodzili spod pressingu lechitów, osłaniali piłkę, zbiegali do środka boiska. W 4. minucie lewą stroną boiska pod pole karne Lecha przedostał się Leandro - mocno dośrodkował, Matusz Putnocky zdołał zbić futbolówkę w bok. Dobitka Grzegorza Bonina trafiła w obrońcę, goście wywalczyli tylko rzut rożny. Po nim jednak Bartosz Śpiączka, choć był tyłem do bramki, zdołał oddać strzał głową - piłka odbiła się od poprzeczki. To był sygnał, że wiceliderowi wcale tak łatwo nie będzie. Lech nie mógł złapać właściwego rytmu, chaotycznie grał Radosław Majewski, Leandro zupełnie wyłączył zaś Darko Jevticia. Więcej miejsca miał Szymon Pawłowski, ale i do celności i efektywności jego prób można mieć wiele zastrzeżeń. W 14. minucie jeden z nielicznych błędów popełnił Aleksander Komor, który za długo wahał się przy wyjściu do dalekiej piłki, a to dało poznaniakom świetną szansę. Pawłowski zagrał do Majewskiego, a ten przegrał pojedynek sam na sam z Sergiuszem Prusakiem. Właściwie cała pierwsza połowa była wymianą cios za cios, przy czym ciekawsze sytuacje stwarzali goście. Doskonale grę Górnika prowadził Javi Hernandez, to zresztą jego uderzenie z 18 metrów w 26. minucie sprawiło spore problemy Putnocky'emu. Wcześniej po rzucie rożnym w dobrej sytuacji niecelnie główkował Pitry. Poznaniacy byli chyba zaskoczeni tym, że rywal nie zamierza oddawać punktów bez walki. Po przerwie Górnik za bardzo skupił się na obronie, to mogło się prędzej czy później źle skończyć. Pierwszymi ostrzeżeniami były niecelne uderzenia zza pola karnego Pawłowskiego i Majewskiego. Później sam od polowy boiska w kierunku bramki Prusaka biegł Kownacki, ale w decydującym momencie chyba zabrakło mu sił i się przewrócił. Lech całkowicie opanował sytuację w środkowej strefie, Górnik już typowo nastawił się na kontry. Dwie sytuacje bramkowe miał rezerwowy Michai Radut - obie zakończyły się tylko rzutami rożnymi. Z kolei w 79. minucie Prusak świetną paradą wybił piłkę z okienka po główce Łukasza Trałki. Trener Nenad Bjelica postawił wszystko na jedną kartę - Kownackiemu do ataku dołożył Marcina Robaka. Po raz pierwszy wiosną obaj snajperzy "Kolejorza" grali razem. Tyle że odkrytego Lecha łatwo było skontrować i w 84. minucie Górnik mógł strzelić zwycięskiego gola! Bartosz Śpiączka uprzedził obrońców Lecha, znalazł się sam przed Putnockym, ale nie zdołał przerzucić piłki na Słowakiem. Lech Poznań - Górnik Łęczna 0-0 Lech: Putnocky - Kędziora, Bednarek, Wilusz, Kostewycz - Jevtić (74, Makuszewski), Trałka ŻK, Gajos ŻK, Majewski (68, Radut), Pawłowski (81, Robak) - Kownacki ŻK. Górnik: Prusak - Matei, Komor, Pitry, Leandro - Bonin, Tymiński, Sasin, Hernandez, Dżalamidze (87, Ubiparip) - Śpiączka (90, Grzelczak). Widzów: 40324. Sędzia: Bartosz Frankowski (Toruń). Z Poznania, Andrzej Grupa Wyniki, terminarz i tabela EkstraklasyRanking Ekstraklasy - kliknij!