Poznaniacy spotkali się w poniedziałek rano, po niespełna dwóch tygodniach urlopów. Czasu na relaks mieli niewiele, ale to nie powinno dziwić - już w przyszły czwartek Lech rozegra pierwszy mecz w eliminacjach Ligi Europejskiej z macedońskim Pelisterem Bitola. Rewanż zostanie rozegrany we wtorek lub w czwartek 6 lipca w Strumicy, tuż przy greckiej granicy. Kluby z Macedonii zwykle swoje spotkania rozgrywają w Skopje, ale tym razem na przeszkodzie stanął Superpuchar Europy, który miesiąc później na stadionie Filipa II Macedońskiego rozegrają Real Madryt i Manchester United. Macedońska federacja nie chce eksploatować tego obiektu - wszystkich wysyła do Strumicy, nawet Vardar, który wciąż walczy o to by grać w stolicy. Pelister, Rabotnicki Skopje czy Szkendija Tetovo (pogromca Cracovii z zeszłego roku) nie mają w tej walce żadnych szans. Zresztą to losowanie jest także trochę na przekór oczekiwaniom trenera Bjelicy. - Nie chcemy grać z klubami bałkańskimi, ale jak będą Bałkany, to możemy jechać i wygrać - zaznaczał Chorwat. Lech wyjechał na zgrupowanie do Opalenicy, gdzie w piątek zmierzy się z Hapoelem Beer Szewa, izraelskim uczestnikiem fazy grupowej w ostatniej edycji Ligi Europejskiej. Wiadomo już, że na początku sezonu "Kolejorza" trudno będzie poznać. Lech już pozyskał pięciu nowych piłkarzy: obrońców Emira Dilavera i Vernona de Marco oraz skrzydłowych Mario Szituma, Denissa Rakelsa i Szweda Niklasa Baerkrotha, który w poniedziałek podpisał czteroletni kontrakt. To raczej sygnał, że w Lechu trudno będzie o miejsce Szymonowi Pawłowskiemu czy Dariuszowi Formelli. Obaj do Opalenicy pojechali, ale... Pawłowski już w poprzednich tygodniach został przez szkoleniowca odstawiony na boczny tor, a Formella raczej też nie dostanie większej szansy. Bjelica ma przecież jeszcze na skrzydłach wykupionego z Lechii Macieja Makuszewskiego, młodego Kamila Jóźwiaka (wrócił po wypożyczeniu do GKS Katowice), może przesuwać tam ze środka Darko Jevticia i Mihaia Raduta. Rywalizacja na tych pozycjach zapowiada się niezwykle ciekawie. Na pewno w pierwszych meczach zabraknie trzech reprezentantów Polski U-21: Tomasza Kędziory, Dawida Kownackiego i Jana Bednarka. Owszem, każdy z nich może zostać sprzedany, ale też trener Bjelica z otwartymi rękoma przyjmie ich do drużyny. Z zespołem na razie nie może trenować Łukasz Trałka, to efekt kontuzji stawu skokowego z ostatniego spotkania poprzedniego sezonu w Białymstoku. Podobnie zresztą wygląda sytuacja z Maciejem Gajosem - on leczy się tydzień dłużej. Chory jest Marcin Robak - od tygodnia przyjmuje antybiotyki, ta kuracja może się wydłużyć o trzy, cztery dni. Do Opalenicy jednak pojechał. Czy doszło już do pojednania między trenerem a piłkarzem po konflikcie sprzed dwóch, trzech tygodni? - Nie rozmawialiśmy, nie było czasu. Ale rozmawialiśmy cały rok. On jest tutaj, jest naszym zawodnikiem, a jak chce odejść i nie chce grać dla Lecha, to może zapłacić. On to wie. Rozmawiał o tym po ostatnim meczu z prezesem. A czy byłem zły, że nagłośnił sprawę w mediach? Nie, nie byłem. To są emocje, zrobił błąd, musi za to zapłacić i nie ma problemu - ucina Bjelica. Jeśli król strzelców Ekstraklasy się nie wyleczy i nie będzie w formie w przyszły czwartek, to Lechowi pozostaje tylko Nicki Bille. W ataku mógłby też wystąpić Rakels, ale Łotysz dostał od Lecha tydzień wolnego i w klubie stawi się już po obozie w Opalenicy. Wcześniej na zgrupowanie ma dotrzeć stoper Vernon de Marco - we wtorek. - Krótkie przygotowania nie będą żadnym problemem. Od pierwszego dnia przygotowujemy się nie tylko do meczu pucharowego, ale i do całego sezonu - zaznacza Bjelica. Bardziej cieszy go to, że Lech bardzo szybko sfinalizował transfery nowych piłkarzy. - Jestem bardzo zadowolony z tych ruchów klubu. Mam jeszcze nadzieję, że dojdzie dwóch-trzech kolejnych zawodników, ale jest na to czas - dodaje szkoleniowiec. Jednym z nich jest właśnie Baerkroth, kolejnymi mają być stoper i napastnik. Wszystko zależy jednak od sprzedaży Jana Bednarka i Dawida Kownackiego, a na razie oficjalna oferta przyszła tylko na pierwszego z nich. Wiadomo jednak, że w kadrze zespołu znajdą się Kamil Jóźwiak i Robert Gumny, a dopiero po skompletowaniu reszty Bjelica oceni przyszłość w Lechu Jakuba Serafina, Dariusza Formelli i Szymona Drewniaka. Cała piątka wróciła do klubu z wypożyczeń. Skreślony został za to Dariusz Dudka, będzie trenował z rezerwami do czasu wygaśnięcia kontraktu, czyli przez kolejny sezon. Nie wiadomo jeszcze, kto - jeśli odejdą Tomasz Kędziora i Jan Bednarek - będzie kapitanem Lecha. - Mamy czas. Ale widzę kandydata - mówi Bjelica. Andrzej Grupa Terminarz nowego sezonu Ekstraklasy