Cracovia od 13 lat nie potrafi wygrać w Poznaniu, zresztą w sierpniu 2006 roku wygrała dużym fartem 4-3. Prowadziła co prawda wtedy na kwadrans przed końcem 3-0, ale Lech odpowiedział trzema golami, a w 90. minucie Zbigniew Zakrzewski trafił na 4-3. Sędzia z Warszawy gola nie uznał z powodu rzekomego spalonego, zaś w ostatniej akcji doliczonego czasu Piotr Giza dał wygraną "Pasom". Wściekły trener poznaniaków Franciszek Smuda nazwał arbitra gałganem i chciał wysłać do prokuratury we Wrocławiu. Zresztą cztery miesiące później ów arbiter został zatrzymany, a później skazany za korupcję w sporcie. To wciąż jest jedno z najbardziej pamiętanych ligowych meczów Lecha w tym wieku. Od tamtego momentu Cracovia w Poznaniu nie triumfowała ani razu - z 11 spotkań przegrała aż osiem. - Poważnie? Pierwsze słyszę, oby tak zostało po meczu. Spodziewamy się trudnego spotkania, ale mam nadzieję, że wspólnie z kibicami stworzymy tu taki spektakl, który piłkarze Cracovii będą pamiętali długo - mówi trener Żuraw. Mecze Lecha znów cieszą się dużym powodzeniem, można się spodziewać, że na trybunach zjawi się około 25-28 tys. widzów. W piątek wieczorem było sprzedanych ponad 21 tys. wejściówek. Piłkarze Lecha robią sporo, aby przyciągnąć widzów - grają ofensywnie, ładnie dla oka. Podobnie zresztą Cracovia. W sześciu pierwszych spotkaniach w meczach Lecha padło 18 goli, a starciach "Pasów" - 17. Lepsza była tylko Jagiellonia z 19 bramkami. - Przyjeżdża do nas zespół, który, tak wynika z naszych analiz, będzie najlepszym, z jakimi się dotąd mierzyliśmy. Poprzeczka jest zawieszona wysoko, ale u chłopaków widzę dużą chęć zrewanżowania się za porażkę ze Śląskiem - mówi trener "Kolejorza". Dlaczego Żuraw uważa, że analizy jego sztabu wskazują wyższość Cracovii nad Śląskiem, który jest liderem i zdołał już ograć tak Lecha, jak i Cracovię? - To zespół bardzo wyrachowany, zresztą jak wszystkie, które prowadzi Michał Probierz. Bardzo dobrze reaguje w fazach przejściowych, gdy przenosi się z obrony do ataku i odwrotnie. Musimy być bardzo skupieni, bo mają zawodników, którzy są w każdym momencie wykorzystać te swoje sytuacje. Może Cracovia ma momenty, gdy jej gra nie wygląda atrakcyjnie dla oka, ale po przechwycie piłki potrafi szybko strzelić bramkę z kontrataku - ocenia Dariusz Żuraw. Trener Lecha nadal ma duży ból głowy przy ustalaniu kadry na mecz. - No nikt nie wypada - rozkłada ręce Żuraw, uśmiechając się przy tym. Kadra jego drużyny liczy 29 piłkarzy, a jedynym nieobecnym jest Juliusza Letniowski, który zresztą w przyszłym tygodniu ma wznowić zajęcia z pełnym obciążeniem. Przeciwko Cracovii nie zagrają też młodzi: Filip Marchiwński, Jakub Moder czy Jakub Kamiński, którzy wystąpili w sobotę w spotkaniu drugiej ligi z Pogonią Siedlce (2-0 dla Lecha). Rywalizacja sprawiła, że ze składu wypadł np. Joao Amaral, najdroższy zawodnik "Kolejorza". - Tak to już jest, że przy takiej kadrze ktoś musi usiąść na ławce, mimo wysokich umiejętności. Tak jest z Joao, ale absolutnie nie został skreślony czy schowany do szafy. W ostatnim meczu z Rakowem miał wejść na boisko, ale strzeliliśmy gola na 3-2 i stworzyła się taka sytuacja, że bardziej pasował Thomas Rogne - tłumaczy Żuraw. Amaral dobrze zagrał w meczu z ŁKS Łódź, ale później zawiódł w starciu ze Śląskiem i stracił miejsce na rzecz Macieja Makuszewskiego. Ten jednak też nie błyszczał i Żuraw postawił na młodego Tymoteusza Puchacza. Tak pewnie będzie i w meczu z Cracovią. Początek tego spotkania - w niedzielę o godz. 17.30. Andrzej Grupa