Za ofensywnego napastnika Lech zapłacił Benfice Lizbona ponad milion euro, a po spełnieniu kilku warunków kwota może wzrosnąć do 1,5 miliona. Nowy nabytek poznańskiego klubu zadebiutował po zaledwie kilku dniach spędzonych z kolegami - w Soligorsku wszedł na boisko na ostatnie 20 minut i tuż przed końcem wyrównał na 1-1. Mimo wąskiej kadry Lecha i planowanych przez trenera Djurdjevicia roszad Amaral nie ma teraz szans na grę od początku. - Jest z nami od kilku dni, dopiero przechodzi proces aklimatyzacji, ale cieszy mnie to, że tak dobrze wszedł do drużyny. Nowych piłkarzy wprowadzamy jednak powoli, nie chcemy ryzykować żadnych urazów. Zdajemy sobie sprawę z tego, że w ich przypadku inne kwestie tez mogą mieć wpływ na ich stan: ogarniają domy, poznają język, podróżują z nami. To też może się odbić na zdrowiu - mówi Djurdjević. - Joao po meczu na Białorusi czuje się dobrze, ale będziemy mu na razie grę dawkować i zobaczymy, kiedy nastąpi odpowiedni moment by mógł spróbować od pierwszej minuty - dodaje trener Lecha. Rodak Amarala Pedro Tiba już gra od początku, ale on z kolei ma za sobą prawie cały okres przygotowawczy z Lechem. - Z kolei Joao pracował w Benfice przez dwa albo trzy tygodnie, ale w ostatnim tygodniu, gdy już negocjowaliśmy, nie występował w sparingach. To istotne, bo nie czuje rytmu meczowego - twierdzi Djurdjević. Trener Lecha nie wie jeszcze, czy wszyscy piłkarze będą do jego dyspozycji w niedzielnym starciu z Cracovią. Najbliżej powrotu do kadry meczowej jest Tymoteusz Klupś, który w środę wystąpił już w sparingu rezerw. Urazy leczyli też ostatni Kamil Jóźwiak i Paweł Tomczyk, a z powodu choroby mecz pucharowy opuścił Nikola Vujadinović. - Jeszcze nie rozmawialiśmy o ich stanie zdrowia, decyzja zapadnie w sobotę - twierdzi Djurdjević. Piłkarze Lecha ostatnio żyją na walizkach - w ciągu tygodnia podróżowali do Armenii, Płocka i na Białoruś. - Mamy mało czasu na pracę, większość robimy podczas odpraw i prezentacji wideo. Później korygujemy wszystko na boisku, chcemy by te informacje docierały do zawodników. Wszystko idzie zgodnie z planem - zapewnia szkoleniowiec Lecha. - Oby tak było do grudnia, możemy grać co trzy dni - twierdzi z kolei obrońca Rafał Janicki, który chciałby z Lechem awansować do fazy grupowej Ligi Europejskiej. Póki co poznaniaków czeka kolejne starcie bez udziału kibiców - to konsekwencja przerwania majowego meczu z Legią Warszawa. Być może wkrótce wojewoda wielkopolski zmniejszy karę i kibice pojawią się na Stadionie Miejskim w Poznaniu. - W Płocku pojawili się nasi kibice i było przyjemnie, jak nas dopingowali. Teraz będzie się grało trochę inaczej, aura będzie bardziej sparingowa. Odpowiednie nastawienie tkwi wówczas w głowach - przekonuje Janicki. Niedzielny mecz Lecha z Cracovią rozpocznie się o godz. 18. Andrzej Grupa Ekstraklasa: wyniki, tabela, terminarz, strzelcy Ranking Ekstraklasy - sprawdź!