W Magazynie Ekstraklasy Boniek przyznał, że o postawę Lecha bał się już wcześniej. - Wiem, że trener Nawałka lubi ciężką pracę, ale jak słyszałem, że zaczynają pracę 14 stycznia, to trochę się zaniepokoiłem. W trzy tygodnie nie można zrobić gibkości, szybkości, wytrzymałości, zwinności, taktyki, techniki i świeżości. Boję się, że piłkarzom wcisnął się jakiś hamulec ręczny, tak pod względem fizycznym, jak i mentalnym - mówił prezes PZPN. Coś w tym jest, bo tak na tle Zagłębie Lubin, jak i przede wszystkim Piasta Gliwice - Lech wyglądał bardzo słabo. Szczególnie w drugich połowach tych spotkań było widać różnicę w szybkości między drużynami. W nieoficjalnych rozmowach piłkarze Lecha przyznawali, że "nogi ich nie niosą". W Lechu też to zauważono, Nawałka zmienił więc nieco obciążenia na treningach. - Zrobiliśmy pewne korekty co naszych przygotowań motorycznych, tak jest zresztą po każdym meczu. Wydłużyliśmy teraz mikrocykl, pracowaliśmy osiem dni, a przeważnie jest ich siedem. Była okazja, by pewne sprawy nadrobić, mieliśmy dwie jednostki w trakcie dnia i myślę, że dyspozycja zawodników jest coraz lepsza - twierdzi szkoleniowiec Lecha. Były selekcjoner na pewno mocno zaryzykował z przygotowaniami - nie dość, że Lech zaczął je tydzień później od innych drużyn, to w pierwszej fazie były bardzo intensywne. Dotyczyło to tak trzydniowego zgrupowania we Wronkach, jak i pierwszej części obozu w Belek. Nawałka nie zgadza się jednak z tezami, które przedstawił m.in. prezes Boniek, choć nie tylko on. - Każdy ma prawo do swojej oceny, ja mogę tylko powiedzieć, że to było zaplanowane, by zawodnicy dłużej odpoczęli. Od monotonii tego miejsca, jak i tego, co działo się jesienią. Runda była dla nich bardzo długa, wcześnie ją zaczęli z uwagi na przygotowania do gry w pucharach. A to miało wpływ na zmęczenie organizmów - mówi Nawałka, który nie zgadza się z tym, że jego piłkarze wystartowali z przygotowaniami w połowie stycznia. - Być może ktoś nie jest tego świadom, ale zawodnicy rozpoczęli przygotowania najwcześniej, bo te indywidualne jeszcze w grudniu. Ktoś może skomentować, że to za wcześnie. Ja tak nie uważam, bo podbudowa i praca nad wydolnością była bardzo istotna, a pewne braki występowały już w końcówkach spotkań jesiennych. Chcieliśmy wszystko mieć na wyższym poziomie i ta ciężka praca we Wronkach i w Turcji zaprocentuje w przyszłości. Zawodnicy adaptują się do pewnych obciążeń, to dłuższy proces, nie od razu można wejść na wysoki poziom. To potwierdzają wyniki naszych testów - twierdzi Nawałka. Szkoleniowiec poznańskiej drużyny wierzy w to, że jego zespół już znacznie lepiej pod względem fizycznym będzie prezentował się w sobotnim meczu z Legią Warszawa - początek spotkania o godz. 18. - Wierzę, że to będzie spotkanie na przełamanie i skorygujemy błędy z poprzednich tygodni. Zawodnicy dostają swoje szanse, a później następuje weryfikacja. Zawsze trener jest odpowiedzialny za wyniki, ja też jestem. Tym bardziej więc wymagam od piłkarzy by realizowali założenia - kończy były selekcjoner. Andrzej Grupa Wyniki, terminarz i tabela Ekstraklasy