Zobacz wyniki, terminarz i tabelę grupy mistrzowskiej W sobotę swoje spotkanie wygrała prowadząca w Lotto Ekstraklasie Jagiellonia Białystok, podnosząc trochę presję trzem pozostałym kandydatom do tytułu: Legii Warszawa, Lechowi Poznań i Lechii Gdańsk. Te trzy kluby dzisiaj zagrają na swoich stadionach - są faworytami, ale na jakieś przykre niespodzianki pozwolić sobie nie mogą. Jeśli jednak wygrają, nadal jedno oczko będzie dzieliło cztery czołowe zespoły w lidze, a każdy kibic niecierpliwie będzie czekał na środowe, bezpośrednie ich starcia. Lech z Pogonią gra ostatnio tak często, jak z nikim innym. Od meczu z Pogonią we wrześniu ubiegłego roku swoją pracę w Poznaniu zaczynał Nenad Bjelica - "Kolejorz" wygrał wtedy 3-1, ale trochę szczęśliwie, bo np. Łukasz Zwoliński nie wykorzystał rzutu karnego przy stanie 2-1. W tym roku oba zespoły mierzyły się w lidze (3-0 dla Lecha w Szczecinie) i Pucharze Polski (3-1 i 1-0 dla poznaniaków). Bilans dla drużyny Bjelicy jest więc doskonały, ale czy ma to dzisiaj jakieś znaczenie? - Czujemy po tych spotkaniach niedosyt i niezadowolenie, ale żadnej traumy nie mamy. Jedziemy zmienić ten bilans, ale to jest tylko piłka, więc zobaczymy, czy się uda. Zrobimy wszystko by wynik był dla nas korzystny - mówił na konferencji przed tym spotkaniem trener "Portowców" Kazimierz Moskal. - Mamy świadomość, że w pierwszym meczu pucharowym Lech był poza naszym zasięgiem, ale w trzech pozostałych nie byliśmy słabsi. W pierwszych połowach meczów w Szczecinie byliśmy nawet lepsi, ale darowaliśmy Lechowi bramki. Trochę w nas tkwią te porażki, ale nie czujemy żadnego napięcia - dodaje szkoleniowiec Pogoni. - Najważniejsze, by w niedzielę wygrać. Owszem, graliśmy z nimi trzy razy i dwukrotnie zagraliśmy bardzo dobrze, a raz bardzo słabo. Oni w tamtym rewanżu w Pucharze Polski pokazali swoje umiejętności, mają w ofensywie bardzo dobrych i szybkich graczy. Grają bez presji, ale bez presji grali już wtedy w pucharze i widzieliśmy efekty. Dlatego musimy być maksymalnie skoncentrowani i walczyć do samego końca - zapowiada Bjelica. O dziwo, w ostatnich dniach obaj trenerzy postawili w pracy na treningach na inne obciążenia - "Portowcy" pracowali bardzo mocno, lechici mieli zajęcia krótsze i niezbyt intensywne. - Były ciężkie treningi, ale to nie jest kara za to, że przegraliśmy z Legią. Traktujemy ten sezon tak, jakby ciągle trwał, a nie już się skończył i przygotowujemy się do każdego kolejnego meczu. Cztery zespoły powalczą o mistrzostwo Polski, ale cztery pozostałe o piątą lokatę i na tym też się skupiamy. Chcemy trochę zamieszać w meczach z czołowymi drużynami. Nie udało się w Białymstoku, nie udało się z Legią, ale to nie była jakaś wielka różnica - twierdzi Moskal. W Lechu jest lżej, bo Bjelica nie chce eksploatować piłkarzy na zajęciach w trzech ostatnich tygodniach zmagań. Zwłaszcza, że Lech znów ma spotkanie w środku tygodnia. - Wiemy już, że nie jest łatwo grać tyle w ciągu tygodnia. Poprzednio, gdy występowaliśmy w finale Pucharu Polski, mieliśmy trzy spotkania w dziewięć dni, a teraz czekają nas w osiem dni. Każdy w drużynie dostanie szansę - zapowiada Bjelica. - Nie trenujemy już tak intensywnie jak w pierwszej fazie rundy, tak się nie da. Więcej się regenerujemy, codziennie zespół ma krótki, godzinny trening. Kędziora, który grał więcej niż inni, miał dwa dni wolnego, Kostewycz też nie robił wszystkiego co inni. Ważna jest regeneracja - podkreśla chorwacki szkoleniowiec. W Lechu zabraknie w niedzielę Darko Jevticia, a śladu po kontuzji nie widać już u Dawida Kownackiego. W Pogoni trener Moskal musi zastąpić pauzującego za czerwoną kartkę stopera Jarosława Fojuta, zaś na początku tygodnia nie trenowali: Spas Delew i Adam Frączczak. Przy Bułgarskiej obaj powinni jednak zagrać. Początek spotkania - o godz. 15.30. Interia zaprasza na tekstową relację z tego meczu Tutaj znajdziesz relację na żywo na urządzenia mobilne Andrzej Grupa