"Jestem zadowolony z przebiegu 11-dniowego zgrupowania w Sankt Ulrich Am Pillersee. Zarówno z warunków do treningu, jakie mieliśmy, jak i sparingpartnerów. Nawet z pogody. Czuliśmy się tam jak w tropiku. Podobny upał czeka nas zapewne w Baku, gdzie w najbliższy wtorek zagramy z tamtejszym Interem pierwszy mecz w eliminacjach Ligi Mistrzów" - powiedział trener Jacek Zieliński. Bilans czterech sparingów w Austrii to zwycięstwo, remis i dwie porażki. Lech wygrał z Partizanem Belgrad 1-0, zremisował bezbramkowo ze Slovanem Bratysława, a przegrał z Dinamem Zagrzeb 1-2 i Slavią Praga 0-2. "Graliśmy z przeciwnikami dobrej klasy. Z każdym chcieliśmy zwyciężyć, a nie zawsze wszystko udaje. Nie do końca jestem zadowolony z postawy napastników. To m.in. sprawa dojścia do pełnej dyspozycji Artura Wichniarka. W Austrii trenował dodatkowo i w ekspresowym tempie nadrabiał zaległości. Pod koniec zgrupowania widać było u niego oznaki zmęczenia. Zespół na razie nie funkcjonuje jeszcze tak, jak wiosną. W przodzie brakuje nam trochę "siły ognia". Mimo to uważam, że w Austrii wykonaliśmy kawał dobrej roboty, co powinno niebawem procentować. Cenne jest również i to, że nikt nie doznał kontuzji" - kontynuował Zieliński, który kilku piłkarzy sprawdził na nowych pozycjach. Jacek Kiełb, który latem trafił do "Kolejorza" z Korony Kielce, był próbowany w ataku, a Jakub Wilk zagrał w środku pola jako ofensywny pomocnik, a nie jak zwykle na skrzydle. "Kiełb chyba na razie lepiej spisuje się na prawym skrzydle. Tam będzie musiał jednak podjąć walkę o miejsce w składzie ze Sławomirem Peszko. Natomiast Wilk ma potencjał, by w przyszłości grać w środku pola. Musimy być przygotowani na różne sytuacje, stąd te sprawdziany" - wyjaśnił trener. W piątek piłkarze Lecha odpoczywali po trudach obozu. W sobotę wrócą do treningów. W niedzielę będą ćwiczyć na płycie głównej stadionu przy Bułgarskiej w Poznaniu. Po tych zajęciach wyłoniona zostanie osiemnastka, która w poniedziałek rano poleci do Baku.