Mecz Lecha z Górnikiem jest jedynym zaległym w piłkarskiej ekstraklasie - miał się odbyć 5 marca, ale prezydent Bronisław Komorowski wprowadził wówczas żałobę narodową i spotkanie trzeba było przenieść. Odbędzie się więc dzisiaj. Lech ma jeszcze szansę włączenia się do walki o europejskiej puchary poprzez ligę - musi jednak wygrać z Górnikiem, a później w sobotę ze słabiutką Cracovią. Jeśli dziś zdobędzie trzy punkty, będzie tracił dziewięć punktów do Legii, siedem do Śląska, po sześć do Ruchu i Korony oraz trzy do Polonii. Z tego grona poznaniacy nie zagrają jeszcze tylko z chorzowianami, resztę drużyn mogą podgonić w bezpośrednich potyczkach. Tylko czy podopiecznych trenera Mariusz Rumaka stać na taką serię? Dopiero w niedzielę strzelili pierwsze bramki wiosną, wcześniej przez blisko sześćset minut wykazywali się indolencją w ofensywie lub po prostu brakowało im szczęścia (sześć słupków lub poprzeczek). W ostatnim meczu los się odwrócił, bo to Lech zdobył dwie dość szczęśliwe bramki, a Śląsk w kluczowym momencie trafił w słupek. - Taki już jest sport, że czasem centymetry decydują w którym jesteś miejscu. W poprzednich spotkaniach tego szczęścia nie mieliśmy, dziś przyciągnęliśmy je swoją postawą na boisku - mówi obrońca Lecha Marcin Kikut. Jesienią Lech przegrał w Zabrzu 1-2, był zespołem dużo słabszym od Górnika. Zabrzanie wtedy zagrali bardzo agresywnie, zdominowali walkę w powietrzu. Lechici ostatnio grali za miękko, ale w niedzielę pokazali, że agresja nie jest im obca. To właśnie wtedy przywrócili sobie nadzieję na to, że sezon nie musi być jeszcze stracony, a kwalifikacja do gry w pucharach jest jeszcze w ich zasięgu. Być może prawo gry w Lidze Europejskiej wywalczy czwarty zespół ekstraklasy, a ten cel wciąż jest możliwy do zrealizowania. - Dwa dni temu wszyscy gadali, że ten zespół jest do niczego, a przecież nie o to chodzi, by ze skrajności popadać w skrajność. Musimy złapać odpowiedni rytm, wygrać następny mecz i walczyć, póki jest jeszcze szansa - uważa doświadczony obrońca "Kolejorza" Ivan Djurdjević. - Zwycięstwo ze Śląskiem było nam potrzebne jak tlen do oddychania. Patrząc na to co się dzieje w lidze, gdzie punkty traci teraz każdy, losy awansu do pucharów będą się ważyły do ostatniej kolejki. Nie straciliśmy wiary, choć została ona zachwiana, ale idąc od zwycięstwa do zwycięstwa jesteśmy w stanie odwrócić naszą sytuację - dodaje Kikut. Dziś Lech zagra bez kontuzjowanego Siergieja Kriwca, urazu doznał także Semir Stilić, który miał wrócić do kadry meczowej i być może nawet zastąpić Białorusina w wyjściowej jedenastce. Wczoraj trenował indywidualnie, dziś usiądzie na trybunach. Problem ze stawem skokowym ma Rafał Murawski, a z mięśniem dwugłowym Grzegorza Wojtkowiak - obaj jednak ćwiczyli. Ponieważ za osiem żółtych kartek pauzuje Dimitrije Injać, Murawski będzie musiał wybiec na boisko. W Górniku zabraknie odpoczywającego za nadmiar kartoników Mariusza Magiery. Początek meczu o godz. 18.45. Na relację na żywo zapraszamy do INTERIA.PL Zobacz wyniki, terminarz i tabelę T-Mobile Ekstraklasy