Różnica jest taka, że "Lewy" w Lechu od razu zaczął strzelać gole, a Szymczak musiał na to długo czekać. Obecny gracz Barcelony trafił do Poznania tuż przed swoimi 20. urodzinami, miał za sobą bardzo udany sezon na zapleczu Ekstraklasy, zwłaszcza wiosnę, gdy w 14 spotkaniach zdobył dla Znicza Pruszków 12 bramek. <a class="db-object" title="Filip Szymczak" href="https://sport.interia.pl/pilka-nozna/profil-filip-szymczak,sppi,20047" data-id="20047" data-type="p">Szymczak</a> pierwszą szansę w "dorosłej" drużynie Lecha dostał jako 17-latek, w 2020 roku trafił <a href="https://sport.interia.pl/klub-lech-poznan/news-puchar-polski-odra-opole-lech-poznan-1-3-w-1-rundzie-pucharu,nId,4672063" target="_blank" rel="noreferrer noopener">w Pucharze Polski</a> i <a href="https://sport.interia.pl/klub-lech-poznan/news-lech-poznan-valmiera-3-0-w-meczu-1-rundy-el-ligi-europy,nId,4695363" target="_blank" rel="noreferrer noopener">Lidze Europy</a>, ale najwięcej dało mu wypożyczenie do <a class="db-object" title="GKS Katowice" href="https://sport.interia.pl/pilka-nozna/druzyna-gks-katowice,spti,70" data-id="70" data-type="t">GKS Katowice</a>. Latem wrócił do Poznania, a nowy trener <a class="db-object" title="John van den Brom" href="https://sport.interia.pl/pilka-nozna/profil-john-van-den-brom,sppi,1173" data-id="1173" data-type="p">John van den Brom</a> momentalnie mu zaufał. Kibice początkowo uważali, że trochę na wyrost, bo Szymczak miał problemy na boisku. Tak jak Lewandowski w początkowej fazie swojej gry w Lechu, za <a class="db-object" title="Franciszek Smuda" href="https://sport.interia.pl/pilka-nozna/profil-franciszek-smuda,sppi,77050" data-id="77050" data-type="p">Franciszka Smudy</a>, był rzucany po różnych pozycjach, tak samo i swojego miejsca szukał Szymczak. Wtedy Lech miał bowiem <a class="db-object" title="Hernan Rengifo" href="https://sport.interia.pl/pilka-nozna/profil-hernan-rengifo,sppi,84676" data-id="84676" data-type="p">Hernana Rengifo</a>, dziś ma <a class="db-object" title="Mikael Ishak" href="https://sport.interia.pl/pilka-nozna/profil-mikael-ishak,sppi,20157" data-id="20157" data-type="p">Mikaela Ishaka</a>. Filip Szymczak bardzo długo czekał na gola. Krytyką, jak mówił, się nie przejmował Młody napastnik na swoje pierwsze trafienie po powrocie do Poznania czekał blisko tysiąc minut. Gdy już trafił, był to gol arcyważny, bo podtrzymujący szanse Lecha na awans z grupy Ligi Konferencji. Szymczak <a href="https://sport.interia.pl/klub-lech-poznan/news-lech-nie-wykorzystal-szansy-w-ziemi-swietej-alez-iskrzylo-na,nId,6346007" target="_blank" rel="noreferrer noopener">pokonał bowiem bramkarza Hapoelu Beer Szewa, a Lech zremisował w Izraelu 1-1</a>. - Nie skupiam się na tym, co myślą inni. Jestem w środku szatni, rozmawiam z trenerem, z zawodnikami i wiem, że moja praca jest dobra -<a href="https://sport.interia.pl/klub-lech-poznan/news-bohater-lecha-nie-przejmuje-sie-hejtem-wiem-ze-moja-praca-je,nId,6347448" target="_blank" rel="noreferrer noopener"> tak o krytyce mówił wówczas młodzieżowy reprezentant kraju</a>. Gdy zbliżał się mundial, a Ekstraklasa grała ostatnie spotkania, Szymczak trafił dla Lecha w doliczonym czasie meczu <a href="https://sport.interia.pl/pilka-nozna/ekstraklasa/news-tu-bylo-niemal-wszystko-korona-juz-sie-prawie-cieszyla-lech-,nId,6393813" target="_blank" rel="noreferrer noopener">z Koroną Kielce (na 3-2)</a>, a później jeszcze to samo uczynił <a href="https://sport.interia.pl/pilka-nozna/ekstraklasa/news-lech-ma-krola-krola-doliczonego-czasu-odczarowal-podlasie-po,nId,6406853" target="_blank" rel="noreferrer noopener">w Białymstoku (na 2-1)</a>. To zbudowało młodego piłkarza, co podkreślał pod koniec roku w wywiadzie opublikowanym na klubowej stronie. Młodzieżowiec rzucany po różnych pozycjach. Zdobywa doświadczenie Szymczak zaczął rundę wiosenną w pierwszym składzie w spotkaniu ze <a class="db-object" title="Stal Mielec" href="https://sport.interia.pl/pilka-nozna/druzyna-stal-mielec,spti,8096" data-id="8096" data-type="t">Stalą Mielec</a>, później wszedł na ostatni kwadrans spotkania w Legnicy, wreszcie w niedzielę przeciw <a class="db-object" title="Miedź Legnica" href="https://sport.interia.pl/pilka-nozna/druzyna-miedz-legnica,spti,8074" data-id="8074" data-type="t">Miedzi </a>rozegrał pełne 90 minut. Bramki nie zdobył, choć miał szansę - jego efektowna podcinka nad <a class="db-object" title="Mateusz Abramowicz" href="https://sport.interia.pl/pilka-nozna/profil-mateusz-abramowicz,sppi,11491" data-id="11491" data-type="p">Mateuszem Abramowiczem </a>zakończyła się na poprzeczce. Widać było jednak, że znakomicie potrafi wykorzystać swoją siłę fizyczną i umiejętność zastawienia piłki, jak blisko 15 lat temu Lewandowski. To pozwalało piłkarzom Lecha przesuwać się w okolice pola karnego Miedzi i stwarzać przewagę. <a href="https://sport.interia.pl/pilka-nozna/ekstraklasa/news-trzy-poprzeczki-30-strzalow-efekt-znikomy-cuda-na-stadionie-,nId,6579025" target="_blank" rel="noreferrer noopener">Szwankowała jedynie skuteczność drużyny, bo mistrz Polski mógł spokojnie zdobyć pięć czy sześć bramek, a skończył z jedną</a>. - Nie widziałem go w poprzednim sezonie, bo mnie tu nie było, ale widzę teraz i wiem, że świetnie się rozwinął. A nie widzimy go na tej jego docelowej pozycji, czyli na dziewiątce, bo "problemem" jest tu Mikael Ishak. I Ishak będzie pierwszym wyborem. Dlatego Filip gra w środku, na dziesiątce, a także i na skrzydle, gdzie też dobrze się prezentuje - mówi van den Brom. - Nie odstawia nogi, zawsze podejmuje walkę, potrafi utrzymać się przy piłce i stworzyć przewagę. To duża wartość dla Lecha i wróżę mu dużą przyszłość. Dla mnie to przyjemność móc z nim pracować - dodaje Holender. 20-letni napastnik z Poznania ruszać się nie chce. Przynajmniej na razie Pod koniec grudnia profil Football Scout poinformował w mediach społecznościowych, że młodego napastnika Lecha w swoim składzie widział <a class="db-object" title="RSC Anderlecht" href="https://sport.interia.pl/pilka-nozna/druzyna-rsc-anderlecht,spti,6565" data-id="6565" data-type="t">Anderlecht Bruksela</a>. Belgowie zarzucili nawet van den Bromowi, że blokuje transfer, choć tak naprawdę to Lech nie był - i nie jest - zainteresowany sprzedażą tego piłkarza. Sam Szymczak powiedział w wywiadzie, że na pewno zostanie w Lechu. - To klub, który dał mi szansę i zaufanie. Wiem, że potrafię zrobić jeszcze więcej, a na następne kroki przyjdzie odpowiednia pora - stwierdził. Jeśli nadal będzie się rozwijał w takim tempie, to swojemu pracodawcy może zapewnić miliony euro po transferze za jakiś czas.