Mistrzowie Polski przegrali po raz drugi z rzędu 0-2 i tracą już do Lechii Gdańsk siedem punktów. Szczególnie kuleje ofensywna gra Legii, która w trzech wiosennych spotkaniach zdobyła jedną bramkę, po rzucie rożnym. - Staraliśmy się kontrolować grę, docieraliśmy do linii pola karnego, ale tam brakowało nam dokładności. Brakowało też dobrych decyzji, nie oddawaliśmy strzałów, ostatnie podania też powinny być lepsze. Nie kreowaliśmy tylu szans, aby wygrać to spotkanie, a sytuacje boiskowe powinniśmy rozwiązywać lepiej - mówił trener Legii, a zaraz po tym dodał, że... podobnie wyglądała gra Lecha. Przy czym poznaniacy szybko zdobyli bramkę, a później skupili się głównie na uniemożliwieniu rywalom stwarzania zagrożenia pod bramką Jasmina Buricia. Zresztą, po kontrze na początku drugiej połowie Lech miał jeszcze jedną świetną szansę, gdy strzał Kamila Jóźwiaka obronił Radosław Majecki. Podobnie jak w późniejszej fazie meczu Artur Jędrzejczyk zablokował uderzenie Pedro Tiby. - To był mecz dwóch dobrych, czołowych w Polsce zespołów. Lech nie zrobił wiele, by wygrać to spotkanie. Szkoda więc, że przegraliśmy, co jest w mojej ocenie niesprawiedliwe. Może my nie kreowaliśmy sytuacji, ale oni też ich nie mieli. Pierwsza bramka byłą samobójcza, druga efektem błędu i rzutu karnego. Straciliśmy trzy punkty i jest mi przykro z tego powodu - stwierdził Sa Pinto. Dziennikarze byli jednak zdziwieni oceną Portugalczyka i pytali go o indolencję ofensywną Legii. - A Lech co zrobił, ile miał okazji? My mieliśmy sporo groźnych stałych fragmentów, rzutów rożnych, ale brakowało jakości w polu karnym. Powtórzę: nie stworzyliśmy tylu okazji, by wygrać to spotkanie, ale rywale też ich nie wykreowali. To był mecz walki, mecz fizyczny, gdzie walczono o pierwsze i drugie piłki. I mecz prostych błędów - podkreślał szkoleniowiec Legii. - Mam świadomość, że musimy stwarzać więcej okazji bramkowych, bo w meczach z drużynami z czołówki jest ich mało. Boli ta porażka, a jak Legia przegrywa czy remisuje, to trudno tę sytuację zaakceptować. Mam jednak dobrych zawodników i będziemy kontynuować naszą pracę - zakończył Sa Pinto. Andrzej Grupa Zobacz wyniki polskiej Ekstraklasy