Jak poinformował we wtorek wieczorem rzecznik wielkopolskiej policji Andrzej Borowiak, łącznie ujęto już 17 uczestników zamieszek i w środę należy spodziewać się kolejnych zatrzymań. Niedzielny mecz został przerwany z powodu ekscesów z udziałem kibiców poznańskiej drużyny. Pierwsze zatrzymania miały miejsce w poniedziałek po południu; sześciu mężczyzn w wieku 18-37 lat zidentyfikowano na podstawie policyjnej analizy stadionowego monitoringu. Wśród osób zatrzymanych we wtorek jest m.in. mężczyzna, który sam zgłosił się na komisariat. Rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Poznaniu Magdalena Mazur-Prus poinformowała we wtorek, że osoby zatrzymane przez policję trafiają do prokuratury, przedstawiane są im zarzuty związane z zakłócaniem przebiegu imprezy masowej. Do ekscesów doszło podczas spotkania ostatniej kolejki Lotto Ekstraklasy Lech - Legia. W 77. minucie przy stanie 2-0 dla gości z trybuny zajmowanej przez kibiców poznańskiej drużyny na murawę poleciały race i świece dymne. Sędzia przerwał zawody, piłkarze opuścili murawę. Sympatycy Lecha zaczęli napierać na ogrodzenie i po chwili kilkudziesięciu z nich pojawiło się na boisku. Do akcji wkroczyło ok. 200 policjantów, którzy przegonili chuliganów z powrotem na sektor i opanowali sytuację. Ostatecznie wojewoda wielkopolski oraz delegat PZPN podjęli decyzję o przerwaniu spotkania i zakończeniu imprezy masowej. Komisja Ligi Ekstraklasy SA przyznała gościom walkower 3-0, co oznaczało, że zdobyli mistrzostwo kraju. Według przepisów za wdzieranie się na teren, na którym rozgrywane są zawody sportowe grozi trzyletnie więzienie. Niewykluczone, że cześć zatrzymanych usłyszy też zarzut dotyczący maskowania się utrudniającego rozpoznanie łamiącego prawo. W zabezpieczeniu niedzielnej imprezy brało udział ponad 1 tys. funkcjonariuszy. Jeden z nich został ranny w wyniku uderzenia elementem ogrodzenia. Decyzją wojewody Zbigniewa Hoffmanna stadion, na którym mecze rozgrywają piłkarze Lecha, został zamknięty dla publiczności na osiem meczów. Kara dotyczy zarówno meczów ligowych, jak i w europejskich pucharach. - To, co się wczoraj stało, było gorszące, skandaliczne i nie do tolerowania. Ten rodzaj wylewania frustracji jest nie do zaakceptowania przez państwo - mówił w poniedziałek wojewoda. Marcin Pawlicki, Rafał Pogrzebny