Lech przegrał w sobotę z Pogonią Szczecin 0-3, a trzy dni później odpadł z Pucharu Polski, przegrywając z pierwszoligowym Rakowem w Częstochowie 0-1. W obu meczach poznaniacy grali fatalnie, mogli doznać znacznie wyższych porażek. Już we wrześniu Lech był w sporym kryzysie, z którego - tak się wydawało - zaczął wychodzić. Ostatnie dwa mecze pokazały, że jest inaczej. Dziś w Poznaniu powątpiewa się już w dalszy sens pracy samego Djurdjevicia, który w wyjściowych jedenastkach znajduje miejsce dla ośmiu czy dziewięciu obcokrajowców, a juniorscy reprezentanci Polski oglądają te spotkania z boku. Serb zapowiedział też we wtorek po spotkaniu z Rakowem, że wobec piłkarzy zostaną wyciągnięte konsekwencje. Dziś jednak wypowiada się już ostrożniej. - Rozważamy to i zastanawiamy się, jak tę sprawę rozwiązać. W tej chwili najbardziej istotny jest mecz z Lechią Gdańsk, na nim się skupiam. To nie jest właściwy moment na decyzje dotyczące konsekwencji - mówi Djurdjević. Poważną rozmowę ze swoimi piłkarzami trener Lecha zaplanował na piątkowy wieczór. - Będą wtedy wszyscy i będzie to ważna rozmowa. Chciałbym poznać ich zdanie, bo to, co ja mówię, to jedno, ale ważne są ich odczucia i emocje. To oni dają obraz tej drużynie na boisku, a ja jestem razem z nimi za to odpowiedzialny. Każdy z nas musi być odpowiedzialny, każdy musi dać więcej od siebie dla tego klubu. Nie chciałem takiego spotkania robić od razu po meczu z Rakowem, pod wpływem emocji, bo wtedy są złe wnioski i nierozsądne decyzje - tłumaczy Djurdjević. Stąd też zapewne jego ostateczne postanowienie, że na razie nie będzie karnego zsyłania piłkarzy do trzecioligowych rezerw. - Kadra na Lechię nie będzie inna, a w rezerwach niektórzy piłkarze ostatnio już grali, jak np. Tomasik, ale nie za karę. To nie ma sensu. W takich ciężkich momentach zawodnicy też muszą być odpowiedzialni za to, co się stało. Podobnie jak ja ponoszę odpowiedzialność za zesłanie ich do drugiej drużyny i nakazując innym zawodnikom dać obraz pierwszej drużynie. Dlatego jeśli ktoś coś robił źle w meczu z Pogonią, Rakowem, coś zepsuł, to teraz musi razem z resztą znaleźć rozwiązanie - tłumaczy Djurdjević, który nie chce też by odpowiedzialność za wyjście z kryzysu wzięli na siebie młodzi piłkarze. - Jeśli odeślę 10 zawodników do rezerw, to ci piłkarze z rezerw, którzy mają po 18 lat, musieliby teraz dźwigać cały ciężar odpowiedzialności w pierwszej drużynie. Do rezerw mogę wysłać zawodników wtedy, gdy mam zmienników, a nie wsadzać na minę 18-latków. Jak by to o mnie świadczyło, jako o trenerze? - pyta szkoleniowiec Lecha. - W Lechu grali wychowankowie i po jednym, dwóch meczach było widać, jak ich krytykowano. Trzeba się zastanowić, czy wystawić młodego zawodnika tylko po to, by za dwie kolejki zmieniał go kolejny młody piłkarz. Nie chcę ich spalać. Młodych graczy trzeba ogrywać w bardzo pozytywnych momentach i później na nich budować klub. A nie wtedy, gdy są problemy, bo na nich spada dodatkowa krytyka - uważa Serb, który nie chce w tej chwili rewolucji. - Nie chcę takiej rewolucji, bo i tak towarzyszą nam niesamowite emocje. To, co się działo w dwóch ostatnich meczach, to spotkanie z kibicami po meczu w Częstochowie, bardzo mocno uderzyło w zespół. Musimy radykalnie zmienić podejście do gry i jesteśmy tego świadomi. W tym momencie najważniejsze jest, by opanować emocje i pokonać Lechię w niedzielę, bo to da nam chwilę spokoju. Decyzja o wysłaniu zawodników do rezerw nie rozwiąże problemów - tłumaczy Djurdjević. Lech zagra z Lechią na stadionie w Poznaniu w niedzielę o godz. 18. Andrzej Grupa Ekstraklasa: wyniki, tabela, terminarz, strzelcy Ranking Ekstraklasy - sprawdź!