Hitowy pojedynek Lotto Ekstraklasy między trzecim w tabeli Lechem Poznań i prowadzącą Lechią Gdańsk przyniósł tylko jedną bramkę, ale za to aż 11 żółtych kartek, trzy czerwone i jedno wyrzucenie trenera na trybuny. Lech mógł być jednak zadowolony - wygrał 1-0 i do Lechii traci zaledwie dwa punkty. - Wiadomo, że dużo jest jakości w obu tych drużynach, obie potrafią grać ofensywnie. Dzisiaj było jednak więcej walki, jedni i drudzy nie kalkulowali. Walczyliśmy o każdą piłkę, ale w drugiej połowie atmosfera była już za gorąca. Nie wiem, czy pan sędzia nie mógł trochę uspokoić sytuacji, nie wiem, czy dobrym pomysłem było rozdawanie tylu kartek. Nie jestem sędzią, nie znam się na tym. Robiłem na boisku swoje i cieszę się, że moi koledzy z drużyny mieli bardziej chłodne głowy i nie kończyliśmy tego meczu w osłabieniu - mówił po meczu Makuszewski. Dla niego to był szczególny pojedynek, bo do Lecha jest z Lechii wypożyczony. Z poznańskiego klubu przychodzą już nieoficjalne informacje, że "Kolejorz" wykupi skrzydłowego, ale ostatecznej decyzji jeszcze nie ma. - Tak, mecz był wyjątkowy, bo jakiś czas temu grałem w Lechii, znam wielu chłopaków z szatni. Rozmawiałem z nimi, ale tylko chwilę. Teraz reprezentuję Lecha i chciałem się pokazać z dobrej strony na tle dawnej drużyny. W jakimś stopniu to się udało, bo wygraliśmy, a ja zagrałem całe spotkanie. Czekam na kolejne mecze, ale będę obserwował także Lechię. Zobaczymy, kto będzie przed kim na końcu sezonu - przyznał skrzydłowy poznaniaków. Makuszewski zgadza się ze stwierdzeniem, że tak właśnie mogą wyglądać kluczowe mecze w walce o tytuł mistrza Polski: będą pełne agresji i walki. - Też trzeba umieć je wygrywać. Mam wielki szacunek do chłopaków, bo walczyliśmy, jeździliśmy na d.. i to było widać. Dostaliśmy kartki, ale to trzeba wkalkulować. Nie było za to z naszej strony złośliwości, tylko normalna, męska walka - powiedział . Jak skrzydłowy Lecha ocenia decyzje sędziego Marciniaka dotyczące czerwonych kartek dla Grzegorza Kuświka i Sławomira Peszki? - Pierwszej sytuacji z Grześkiem nie widziałem, a Sławek chyba się trochę "przegrzał". Jego zachowanie było niepotrzebnie, mógł normalnie kontynuować akcję. Szkoda, bo pewnie teraz będzie pauzował. Każdy gra o swoje, niech boisko decyduje, kto jest najsilniejszy - przyznaje Makuszewski. Siłą Lecha jest to, że piłkarze są gotowi za sobą wskoczyć w ogień, a w zespole, mimo częstych zmian kadrowych, nie ma obrażania się na decyzje trenera. - Fajnie jest spojrzeć teraz w tabelę, że pniemy się w górę i uciekamy tym, co są za nami. Każde zwycięstwo przybliża nas do lepszej sytuacji przed rundą finałową. Chciałbym, aby taka passa się utrzymała, ale piłka bywa przewrotna i różne rzeczy mogą się jeszcze dziać. Najważniejsze, byśmy trzymali się razem, a wiem, że tak będzie, bo nasza drużyna mentalnie wygląda naprawdę bardzo dobrze - mówi Makuszewski i dodaje: - Nie ma niesnasek i nie było, bo ktoś musi siąść na ławce. Drużyna cały czas jest skoncentrowana, każdy gotowy do gry, a trener ma zaufanie do nas wszystkich. To super. Dzisiaj dał odpocząć tym, co grali ostatnie dwa mecze w całym wymiarze czasowym. Reszta podołała, graliśmy tak samo dobrze i fajnie, że mamy równorzędnych piłkarzy. Rywalizacja jest zdrowa, a u nas nie ma podziałów - kończy gracz Lecha. Andrzej Grupa Wyniki, terminarz i tabela Ekstraklasy Ranking Ekstraklasy - kliknij!