Włosko-niemiecki szkoleniowiec kielczan był zadowolony z postawy swojej drużyny, ale nie z wyniku. Od kilku lat Korona w każdym spotkaniu na stadionie przy Bułgarskiej w Poznaniu jest równorzędnym rywalem dla Lecha, ale przeważnie z nim przegrywa. Wyjątkiem było starcie w fazie finałowej poprzedniego sezonu. W sobotę Lech wygrał 2-1. - Jesteśmy trochę rozczarowani, ale nie z występu drużyny. W tym meczu pozwoliliśmy rywalom stworzyć trzy sytuacje, ale straciliśmy z nich dwie bramki - mówił Lettieri. Trener Korony podkreślał, że jego zespół w pierwszej połowie miał "dwie albo trzy sytuacje stuprocentowe". Trudno się z tym zgodzić, bo taką mogła być co najwyżej okazja Pape Diawa po rzucie rożnym, który z bliska niecelnie główkował. Okazję miał też Elia Soriano, ale trafił tylko w boczną siatkę. - Taktycznie wyglądaliśmy bardzo dobrze, a Lech nie wiedział jak się zachowywać, gdy my mieliśmy piłkę. Wygrała jednak drużyna, która ma większą jakość na poszczególnych pozycjach - analizował Lettieri. Trener Korony podkreślał mądrość napastnika Lecha Christiana Gytkjaera, szczególnie przy drugim trafieniu. - Nasz obrońca cały czas tylko patrzył na piłkę, a Gytkjaer jest mądry i przed opadnięciem piłki wszedł z nim w kontakt. Potrafił później tę sytuację wykorzystać. Nam w takich sytuacjach brakuje mądrości - stwierdził Lettieri. Szkoleniowiec kielczan nie chciał powiedzieć, dlaczego stawia w środku pola na Olivera Petraka, a nie na Jakuba Żubrowskiego czy Mateusza Możdżenia. Ten drugi, niegdyś zawodnik Lecha, nie pojawił się na boisku ani na minutę. Z kolei Chorwat Petrak był jednym ze słabszych graczy. - Nie jestem tutaj po to, by opowiadać o pojedynczych zawodnikach, ale mogę mówić na temat meczu. Sądzę, że pokazaliśmy się dobrze jako drużyna - uciął temat Lettieri. Andrzej Grupa, Poznań