Lech podniósł się w starciu z liderem, choć stracił pierwszego gola, a i statystyki poprzednich pojedynków nie stawiały go w roli faworyta. Wygrać 5-1 to w takiej sytuacji spory wyczyn. - Od samego początku chcieliśmy wygrać, robiliśmy wszystko co mogliśmy na boisku, ale przez 15 minut nie prezentowaliśmy najwyższego poziomu. To pokazało też, jak mocną drużyną jest Jagiellonia. Potem mieliśmy już kontrolę nad spotkaniem i kilka sytuacji bramkowych w pierwszej połowie - mówił Bjelica. Do szatni oba zespoły schodziły przy wyniku 1-1, choć Lech zdobył dwa gole. Tego strzelonego przez Mario Szituma sędzia Tomasz Musiał jednak nie uznał - po sześciominutowych analizach dopatrzył się ręki Chorwata. Bjelica nie miał o tę sytuację większych pretensji. - Arbiter powiedział mi, że była ręka, ale ja nie widziałem jeszcze powtórki. Dużo było zresztą sytuacji, gdy pan Musiał konsultował decyzje z arbitrem VAR. Dla nich to był ciężki mecz, ale myślę, że sędzia Musiał prowadził go na dobrym poziomie. My zaś wiemy już doskonale, że jak jest VAR, to czasem trzeba bardzo długo czekać. Czasem mamy z tego korzyść, a czasem nie, jak dzisiaj. To był trudny moment dla nas, ale szybko drużyna pokazała, że chce wygrać - mówił Bjelica. Właśnie po tej nieuznanej bramce gra Lecha mocno się zmieniła - na korzyść. - Po pierwszej połowie tylko remisowaliśmy, ale w szatni byliśmy nastawieni bardzo optymistycznie. Zespół miał na boisku bardzo dobrą energię, pokazał świetną grę w drugiej połowie. Walczyliśmy, nie daliśmy rywalom żadnej okazji bramkowej. Jestem naprawdę zadowolony - cieszył się Bjelica i chwalił też kibiców z Poznania. - Byli dziś z nami od początku, ale to co pokazali w drugiej połowie to... można widzieć tylko w Poznaniu. Pozytywne oceny od Bjelicy dostali Mario Szitum, Christian Gytkjaer, Łukasz Trałka, Maciej Gajos i Radosław Majewski. - Christian w takiej formie jest jednym z najlepszych napastników Ekstraklasy. Obrona też działała, jesteśmy dobrzy jako drużyna - mówił Bjelica. Problemem dla szkoleniowca może być tylko uraz Emira Dilavera, który w drugiej połowie został zmieniony na Rafała Janickiego. Austriak miał problemy mięśniowe już podczas czwartkowego treningu. - To fajny chłopak, on zawsze mówi, że jest gotowy do gry. Zobaczymy w tygodniu, jak będzie się regenerował. Jeśli nie zdąży do piątku, to mamy Rafała Janickiego - uspokaja Chorwat. Do rzutu karnego tym razem nie podszedł Christian Gytkjaer, który zmarnował jedenastkę w ostatniej akcji meczu z Koroną Kielce, a Darko Jevtić. - Wyznaczeni byli Gytkjaer i Radut, a jako pierwszy Radut. Jego jednak nie było na boisku. Był już Darko, który, gdy gra, też jest na liście. Oni tak zadecydowali między sobą i Darko trafił. Wszyscy jesteśmy z tego zadowoleni - zakończył Bjelica. Lech jest trzeci w Ekstraklasie - do Jagiellonii i Legii traci pięć punktów. W piątek podejmie przy Bułgarskiej Lechię Gdańsk. Andrzej Grupa Wyniki, terminarz i tabela Ekstraklasy