Jednego ekipie "Portowców" odmówić nie można: spotkania z ich udziałem to niemalże gwarancja wielkich emocji. Przy czym nie zawsze są to emocje pozytywne z punktu widzenia szczecińskich kibiców, którzy przecież jeszcze miesiąc temu wściekali się na swoją drużynę, gdy ta notowała cztery ligowe porażki z rzędu. Następnie potrafiła między innymi zdemolować na wyjeździe 5:1 Cracovię, aby dla odmiany w zeszłą środę przegrać 3:4 z grającą 45 minut w osłabieniu Legią Warszawa. Pogoń - Lech: Goście totalnie zaskoczeni w Szczecinie Tego, co się wydarzyło w niedzielne popołudnie, absolutnie nie zwiastował też początek spotkania. Obie drużyny spokojnie weszły bowiem w tę konfrontację. Ani gospodarze, ani goście wyraźnie nie mieli ochoty ryzykować, a efekt był taki, że gra toczyła się przede wszystkim w środku pola, podczas gdy bramkarze tylko przyglądali się temu, co robią ich koledzy. Kibic zobaczył 1000 kolejnych meczów Legii. Czy to rekord świata? Jak to często w futbolu bywa - impas pozwolił przełamać dopiero stały fragment gry. W 17. minucie szczecinianie wywalczyli rzut rożny, który wykonał Kamil Grosicki. Kapitan "Portowców" dośrodkował mniej więcej na piąty metr przed bramką Bartosza Mrozka, a tam do piłki dopadł Fredrik Ulvestad. Norweg ubiegł Antonio Milicia i otworzył wynik - strzelając przy okazji swojego premierowego gola w barwach Pogoni. Gospodarze wyraźnie poczuli krew i w 33. minucie podwyższyli na 2:0. Tym razem Ulvestad wystąpił w roli podającego, a akcję finalizował Alexander Gorgon. Austriak zrobił to bardzo efektownie - uderzył wolejem, a piłka odbiła się od poprzeczki i zatrzepotała w siatce. Jeszcze przed przerwą "Portowcy" wbili trzecią bramkę. Kolejną asystę zanotował norweski pomocnik, a na listę strzelców wpisał się Wahan Biczachczjan. Ekstraklasa: Pogoń Szczecin rozbiła Lecha Poznań Jedynym ratunkiem dla Lecha wydawało się szybkie strzelenie gola tuż po przerwie, a tym samym wybicie Pogoni z rytmu. Nic takiego się jednak nie wydarzyło - zamiast tego to szczecinianie znów cieszyli się z trafienia. W 47. minucie Mrozka pokonał Kamil Grosicki. Później "Kolejorz" co prawda przejął inicjatywę, ale nic z tego nie wynikało. "Portowcy" - co jest rzadkością w tym sezonie - dobrze się bronili i z minuty na minutę przybliżali do czystego konta. Zarzutów nie można było mieć ani do defensorów, ani do Valentina Cojocaru, który gdy już musiał interweniować, to wywiązywał się ze swoich zadań poprawnie. Utalentowany Polak walczy o powołanie od Probierza. Błyskotliwa asysta Ostatecznie Pogoń nie tylko dowiozła wynik 4:0 do ostatniego gwizdka sędziego, ale podwyższyła na 5:0. W doliczonym czasie gry trafił Mariusz Fornalczyk. Zespół ze Szczecina przesunął się tym samym na siódmą pozycję w tabeli. Zanotował też drugie w tym sezonie czyste konto - poprzednie miało miejsce... w pierwszej kolejce przeciwko Warcie Poznań (1:0). Jakub Żelepień, Interia