Taką surową ocenę pracy menedżera przedstawił "Łapa" w swoistej spowiedzi udzielonej poniedziałkowemu "Przeglądowi Sportowemu". - Od paru tygodni zbierałem się z tym wywiadem, bym mógł sobie jeszcze w oczy w lustrze spojrzeć - stwierdził Łapiński w gazecie. Impulsem dla "Łapy" do zabrania głosu były wypowiedzi Grajewskiego po wygranym meczu z Górnikiem Polkowice. Menedżer łodzian powiedział m.in., że Łapiński wziął miliony z klubu, a nie chciał mu pomóc wracając na boisko. - Jedyną przyczyną, dla której nie grałem jest fakt, że nie jestem przygotowany do gry! Na temat moich finansów żadnej dyskusji z naszym menedżerem nie prowadziłem. Skąd więc pan Grajewski ma takie informacje? By nie być gołosłownym powiem, że w klubie zarabiam dwa tysiące złotych. Na piśmie oczywiście, bo nikt mi nie płaci od ładnych paru miesięcy - opowiada Łapiński w "PS". Drugi trener Widzewa negatywnie ocenił posunięcia "Grajka" dotyczące zespołu w tym sezonie. Przed rozpoczęciem rozgrywek w kadrze łodzian było tylko siedmiu, ośmiu zawodników. Szkoleniowca Andrzeja Kretka zatrudniono w ostatniej chwili. Na obozie w Niemczech zespół rozegrał 10 sparingów w 11 dni. - Początek ligi musiał tak wyglądać. Po tym, co robiliśmy w lipcu, nie mogliśmy robić punktów. Z góry było wiadomo, że Kretek nie ma żadnych szans. Jednoznaczny ruch pana Grajewskiego - ocenił Łapiński w "PS". Po zakończeniu rundy jesiennej nastąpiło przemeblowanie składu. Odeszło pół drużyny. - Skupmy się na trzech kluczowych postaciach, które gdyby były, gwarantowałyby utrzymanie. Piotr Włodarczyk, Michał Goliński i Michał Stasiak. Oni zmieniliby oblicze Widzewa - stwierdził "Łapa" w gazecie. Praca w zimie, według niego, też nie została dobrze zorganizowana np. udział w turnieju w Arenie czy sparing z Unionen Berlin, o których wcześniej nie widział trener Widzewa Jerzy Kasalik, bardziej zaszkodziły drużynie niż pomogły. - Zaczyna się liga i Kasalik zostaje kozłem ofiarnym. Wraca Smuda. Bo jeśli ktoś kocha Widzewa, zrobi wszystko by go uratować. Pan Grajewski ma jednak inne priorytety - powiedział Łapiński. - Ja mogę być tutaj za darmo. Sam się nie zwolnię i będę pracował dopóki mi pozwolą. Byle Widzew się utrzymał - dodał.