Mecz Jagiellonii z Koroną zapowiadał się jako zwyczajne spotkanie PKO Ekstraklasy. Mierzyły się dwa zespoły z dolnej połowy tabeli, choć oba mające znacznie większe ambicje. Jednak w pierwszej połowie wydarzyło się coś, czego nie spodziewał się nikt. W 31. minucie doszło do kuriozalnej sytuacji, bo gracze Korony wybili piłkę na aut widząc, że Marc Gual leżał na murawie. Ten jednak szybko pozbierał się i kiedy dostał futbolówkę, zamiast wybić ją za linię... ruszył na bramkę rywali. I wypracował gola, którego zdobył Tomas Prikryl... Na murawie doszło do przepychanek, gracze z Kielc mieli uzasadnione pretensje do rywali i zrobiło się bardzo nerwowo. I wtedy Taras Romanczuk rozpoczął rozmowy z graczami swojej drużyny, które zaowocowały... puszczeniem Jakuba Łukomskiego tuż po wznowieniu gry, tak by gracz Korony nie niepokojony przez nikogo umieścił piłkę w siatce, doprowadzając do remisu. Czytaj także: Szewczenko zostanie następcą Michniewicza?