Wyniki, terminarz i tabela T-Mobile Ekstraklasy Mecz w Kielcach rozpocznie się o godz. 18.30 i zapowiada się bardzo atrakcyjnie. Jeszcze trzy tygodnie temu zdecydowanym faworytem byłaby Korona, ale dziś to, że trzy punkty pozostaną w Kielcach, już tak oczywiste nie jest. Podopieczni Leszka Ojrzyńskiego przegrali bowiem ostatni mecz ligowy w Zabrzu, zaś Lech wygrał trzy pojedynki z rzędu. Wszystkie rozegrał jednak na swoim boisku, a z wyjazdu nie przywiózł zwycięstwa od ponad pół roku. Dzisiejsze spotkanie będzie starciem drużyny grającej najostrzej w lidze (gracze Korony zobaczyli 83 żółte i siedem czerwonych kartek) z najbardziej fair (dorobek lechitów to 37 żółtych i dwa czerwone kartoniki). Jak w tej sytuacji zachowają się piłkarze Lecha? Czy pójdą "na wojnę" z rywalami? - Oni grają ostro i agresywnie, walczą o każdą piłkę. My musimy zagrać tak samo, ale też dobrze taktycznie - mówi Vojo Ubiparip, który ostatnio jest w Lechu podstawowym skrzydłowym. Trener "Kolejorza" Mariusz Rumak rozwiewa jednak wątpliwości: - Korona gra ostro, ale nie brutalnie. Jeżeli z takim zespołem rywale próbują grać podobnie, to często kończy się wtedy granie, a zaczyna wojowanie i szukanie odpowiedzi na ich przewinienia. W efekcie łapie się więcej kartek niż Korona, której gracze są przyzwyczajeni do podobnych zachowań. Nie można z angielskimi drużynami grać po angielsku, a z hiszpańskimi po hiszpańsku, tylko po swojemu. Ostrość w grze rywali nie może być tym, co spowoduje załamanie naszego pomysłu na ten mecz - ocenia Mariusz Rumak. Lechici w pierwszy dzień Wielkanocy trenowali jeszcze na swoim stadionie, a po obiedzie wyruszyli do Kielc. W autokarze znaleźli się m.in. Grzegorz Wojtkowiak i Semir Stilić, którzy wyleczyli już kontuzje. Jeśli Lech zagra od początku meczu z jednym napastnikiem, możliwa jest gra Stilicia za jego plecami. Wojtkowiak, mimo kontuzji Manuela Arboledy, będzie tylko rezerwowym, a na środku obrony obok Marcina Kamińskiego ma zagrać Hubert Wołąkiewicz. To właśnie Wojtkowiak zdobył jedynego gola w październikowym starciu tych drużyn, a później rozpoczął się wielki kryzys Lecha (pięć spotkań bez zwycięstwa, a nawet gola), który zepchnął go do środka tabeli. Dziś klub z Poznania ma szansę wydostać się z niego i zrównać punktami z Polonią Warszawa i właśnie Koroną. Nie wiadomo tylko, który zespół lepiej zniesie grę w Lany Poniedziałek, bo okres świąteczny też może nieco zaburzyć przygotowania do meczu. - Dla nas gra w święto nie jest problemem. Może to problem w aspekcie rodzinnym, bo już w niedzielę zostawiamy rodziny i dzieci. Może w Kielcach po tych uroczystościach ktoś będzie miał ochotę iść na mecz, w Anglii to tradycja. Jeśli w Polsce frekwencja też dopisze, to powinniśmy to kontynuować. Jeśli nie, to ludzie odpowiedzialni za ligę powinni przeanalizować, czy warto grać w taki dzień. Bo przecież my gramy dla kibiców, a nie dla siebie - uważa Mariusz Rumak. W historii rywalizacji poznańsko-kieleckiej górą na razie jest Lech (sześć zwycięstw i tylko jedna porażka w 11 spotkaniach), ale na stadionie Korony bilans jest niemal remisowy. Raz wysoko wygrał "Kolejorz" (5:0), raz minimalnie Korona (1:0), a trzykrotnie mecze kończyły się remisowo. W składzie gospodarzy zabraknie dziś Jacka Kiełba, bo to piłkarz Lecha wypożyczony do Korony, a w ekipie z Poznania kontuzjowanych: Arboledy i Siergieja Kriwca oraz Szymona Drewniaka, którego Rumak nie zabrał do Kielc. Początek meczu o godz. 18.30, zapraszamy na relację w INTERIA.PL