Madej w swojej piłkarskiej karierze ma także zapisany przystanek o nazwie Lech Poznań - w stolicy Wielkopolski spędził 2,5 roku. - Wśród tych klubów, w których grałem, Lech ma szczególnie miejsce, bo nie zawsze zdobywa się Puchar Polski czy Superpuchar - mówił po spotkaniu w Poznaniu. Pomocnik Śląska nie zostawił jednak suchej nitki na grze drużyny z Poznania, choć przecież Śląsk w tej rundzie także spisuje się fatalnie. Tak jak Lech odpadł już z Pucharu Polski, w sześciu ligowych spotkaniach zdobył pięć punktów, pokonał tylko Cracovię, z którą wygrywa niemal każdy zespół z Ekstraklasy. - Ja bym parę drużyn znalazł, które nie wygrały z Cracovią, choćby lidera naszej Ekstraklasy Legię. Każdy mecz jest trudny, wszyscy gubią punkty. Bolą też porażki, a taka jak w niedzielę, to podwójnie. Nie możemy przechodzić kryzysu, skoro w pierwszej połowie zmiażdżyliśmy Lecha. To znaczy zmiażdżylibyśmy, gdybyśmy prowadzili trzy lub cztery do zera, ale tak po prawdzie, to Lech nie stworzył żadnej sytuacji. I to grając u siebie! - mówił Madej. Zdaniem piłkarza Śląska, mecz wyglądałby inaczej gdyby nie pechowa interwencja Piotra Celebana, która zakończyła się samobójczym trafieniem. - Frustracja u graczy Lecha narastała z każdą minutą. Gdyby Piotrek tak niefartownie nie uderzył, to Lech dalej by się z nami męczył. To my byśmy ich gnietli, a tak po zdobyciu gola puściły ich emocje i zaczęli grać agresywnie. Faulowali w bocznych sektorach, przerywali nasze akcje i to przyniosło im szczęście. O żadnym kryzysie nie może być jednak mowy. A Lech, jeśli będzie grał tak jak z nami, to w środę nie zdobędzie punktów z Górnikiem - dodał Madej. Piłkarz Śląska ma nadzieję, że szczęście wróci do jego drużyny w następnych spotkaniach. Gdyby Śląsk wygrał w Poznaniu, wróciłby na pierwsze miejsce. A tak traci do Legii dwa punkty, zmniejszyła się za to jego przewaga nad tzw. grupą pościgową. Nad Ruchem Chorzów wrocławianie mają tylko jeden punkt przewagi, a nad Polonią Warszawa i Koroną Kielce cztery, ale te dwie drużyny grają ze sobą w poniedziałek. W najbliższą niedzielę podopieczni Oresta Lenczyka zmierzą się w Warszawie z Polonią. Czy to ostatnia szansa, by włączyć się do walki o tytuł mistrza kraju? - Nie popadajmy w paranoję, nie mamy dziesięciu punktów straty do lidera, byśmy musieli mówić o ostatniej szansie. Liga jest wyrównana, trzeba się liczyć z tym, że i my i Legia będziemy jeszcze gubić punkty. Mecz ostatniej szansy to zagramy w Krakowie z Wisłą 6 maja. Jeśli dalej będziemy przegrywać, to mistrzostwa nie zdobędziemy. Ale z taką grą jak z Lechem to możemy wygrać pięć, sześć spotkań - zakończył Łukasz Madej. Ekstraklasa - wyniki, strzelcy bramek, składy, tabela