Zapraszamy na relację na żywo z meczu Lech Poznań - Arka Gdynia Jeśli poznańska drużyna nadal chce zachować realne szanse na wywalczenie mistrzostwa, to dziś powinna wygrać. Trener gospodarzy Jacek Zieliński jednak wyraźnie przestrzega przed lekceważeniem przeciwnika. - Na pewno nie zagramy na luzie, nie zlekceważymy przeciwnika. Taki etap traktowania rywali mamy zdecydowanie już za sobą. Powoli zaczyna się pokerowa gra na całego, gdzie nie można już sobie pozwolić na potknięcia. Euforia po Legii już w nas wszystkich minęła, zapewniam. Życie toczy się dalej, trzeba grać i wygrywać kolejne mecze. Do każdego przeciwnika trzeba podejść z taką samą starannością, każdego należy też odpowiednio szanować. W pierwszej rundzie w Gdyni gospodarze wysoko zawiesili nam poprzeczkę, nieźle nas też poobijali. Mam nadzieję, że chłopaki o tym pamiętają, i że tkwi w nich rządzą rewanżu - mówił opiekun poznaniaków. W porównaniu do szlagierowego starcia z Legią (1-0) w wyjściowym składzie zajdzie tylko jedna zmiana. Będzie to roszada nieco wymuszona, i na jednej z newralgicznych pozycji na boisku, czyli bramkarza. Jak już wcześniej informowaliśmy kontuzji mięśnia czworogłowego nabawił się Jasmin Burić, którego zastąpi w piątkowy wieczór Krzysztof Kotorowski. - Cierpliwość to moja główna cecha odkąd gram w Lechu. Na swoją szansę czekałem bardzo długo, bo wcześniej w bardzo dobrej formie byli moi konkurenci, czyli Grzesiek Kasprzik i Jasiu Burić. Nie cieszę się z urazu Jasmina, absolutnie. Po prostu w życiu czasem tak bywa. Ja zapewniam, że ze swojej strony zrobię wszystko, by nie zawieść w piątek trenerów oraz kibiców. Z drugiej strony nie jestem jakimś młokosem. Mam spore doświadczenie, też ciężko na obozach i treningach pracowałem. Zapewniam, że nie leżałem do góry brzuchem i bronić skutecznie też potrafię. Jeśli chodzi o piątkowy mecz i swoją osobę, to jestem bardzo spokojny, spokojnie podchodzę do całej sprawy - mówił INTERIA.PL popularny "Kotor" po wczorajszym popołudniowym treningu. Goście do Poznania przyjadą zdziesiątkowani licznymi kontuzjami, ale też z dużą nadzieją na sprawienie kolejnej ligowej sensacji. Drużyna z Trójmiasta do potyczki z Lechem przystąpi bez pięciu swoich podstawowych graczy! Listę niezdolnych do gry otwiera Marcin Wachowicz. W ostatnim czasie do grona kontuzjowanych dołączyli również: Michał Płotka, Mateusz Siebert, Adrian Mrowiec i Stojko Sakaljew. - Nie przyjechaliśmy do Poznania przyglądać się jak gra Lech. Chcemy tutaj zrealizować swój plan gry. Plan, który przede wszystkim zakłada maksymalne ograniczenie poczynań ofensywnych miejscowych na czele z Lewandowskim, Peszką, czy Stiliciem. Musimy też maksymalnie skoncentrowani zagrać w obronie. Zawodnicy przy każdej groźnej sytuacji muszą się wzajemnie asekurować. W takiej właśnie grze musimy też szukać swojej szansy w grze z kontry - analizuje na łamach "Polska Dziennika Bałtyckiego" trener Dariusz Pasieka. - Nam wszystkim podoba się gra Lecha, to jest przecież jasne i oczywiste. Nie ma co jednak dać się zwariować, bo przecież mecz zacznie się od stanu 0-0. Każdy więc będzie miał równe szanse, by zdobyć komplet punktów - mówią niemal jednym głosem wszyscy zawodnicy Arki. Po chwili dodając jeszcze: - Na pewno się nie położymy na murawie i nie ułatwimy Lechowi wygranej. Zresztą i tak boisko wszystko zweryfikuje. Zatrzymać Roberta Lewandowskiego, z pewnością nie jest, i nie będzie do końcowego gwizdka łatwo, ale to on będzie musiał wiedzieć, jak wygrać z nami indywidualne pojedynki, jak nas ograć. - Moim zdaniem kluczem do ewentualnego sukcesu będzie odcięte Lewandowskiego od podań Stilicia oraz Kriwieca. Poza tym w Poznaniu wszyscy musimy zagrać zespołowo, a najlepiej jeszcze do zespołowości dołożyć 100 procent własnych umiejętności. Wówczas sensacja, czyli każdy inny wynik niż wygrana Lecha może stać się faktem - przekonuje na łamach Dariusz Ulanowski, doświadczony defensor gdynian, który w piątkowy wieczór będzie musiał pilnować Roberta Lewandowskiego. Zobacz terminarz, wyniki, najlepszych strzelców i tabelę Ekstraklasy Łukasz Klin, Poznań