Bardzo pechowo dla Radomiaka Radom rozpoczął się piątkowy mecz z Górnikiem Zabrze. Gospodarze czekający na pierwsze zwycięstwo domowe w nowym sezonie już w 7. minucie zmuszeni byli do dokonania roszad w składzie. Uraz uniemożliwił grę Vagnerowi, a reprezentanta Republiki Zielonego Przylądka zastąpić musiał debiutujący w Radomiaku Capita. Podopieczni Jana Urbana utrzymywali się dużo dłużej przy piłce, ale kompletnie nic z tego nie wynikało. Radomiak znakomicie ustawiał się w defensywie, a przyjezdni przez całe 45 minut nie oddali nawet jednego celnego strzału na bramkę Macieja Kikolskiego. Dość powiedzieć, że kibice zgromadzeni na Stadionie im. Braci Czachorów mogli czuć się mocno rozczarowani. Dużo częściej pojawiało się ziewanie, aniżeli zachwyty. Reprezentant Polski nie zagra w Ekstraklasie. Lechia Gdańsk znalazła zastępstwo Gole w Radomiu dopiero po przerwie. Górnik Zabrze odwrócił losy rywalizacji Dopiero w drugiej połowie otworzył się worek z bramkami. Najpierw koszmarny błąd defensywy Górnika wykorzystał Leandro. Brazylijczyk przejął piłkę, pomknął na bramkę i trafił na 1:0. Prowadzenie gospodarze wypuścili jednak z rąk na około kwadrans przed końcem spotkania. Świetną wrzutkę Janzy na bramkę strzałem głową zamienił Zahović. Jan Urban miał tego dnia nosa do zmian. Po trafieniu wprowadzonego w przerwie Zahovicia gola na swoje konto zapisał także Norbert Wojtuszek. 22-latek nie kalkukował - oddał potężny strzał i z bliskiej odległości pokonał Kikolskiego. Komisja Ligi zajęła się skandalem w Ekstraklasie. Orzeczono kary Niedługo później Zahović otrzymał od trenera "wędkę". Zmiana Słoweńca spowodowana była jednak urazem, który uniemożliwił mu dalszą grę. Radomiakowi zabrakło już sił i pomysłu na sforsowanie defensywy rywali. Tym samym drugie domowe spotkanie w sezonie 2024/25 zakończyło się dla radomian porażką.