W Krakowie spotkały się dwie drużyny, które miały zupełnie inne plany na ten sezon, ale rzeczywistość okazała się dość brutalna. Cracovia nie wygrała od sześciu meczów i jej sytuacja w tabeli zaczęła być niepokojąca. Przewaga nad strefą spadkową zmalała do czterech punktów. Także w Radomiaku nie mogli pochwalić się dużo lepszymi wynikami. Drużyna trenera Mariusza Lewandowskiego nie wygrała od pięciu spotkań. Strefa spadkowa była ich jeszcze bliżej niż podopiecznych trenera Jacka Zielińskiego. Pocieszeniem mógł dobry występ tydzień temu przeciwko Rakowowi Częstochowa, ale skończyło się remisem. Pierwsze trzy minuty należały do gości, ale obrona Cracovii, z której zestawieniem trener Jacek Zieliński ma wciąż problemy, zareagowała dobrze. I szybko odpowiedzieli gospodarze - Benjamin Kallman mocno zagrał piłkę wzdłuż bramki, ale Takuto Oshimie zabrakło pół metra, by wepchnąć ją do siatki. Po chwili w dogodnej okazji był Michał Rakoczy, ale fatalnie skiksował. Cracovia prowadziła - Rakoczy zaskoczył Kobylaka Radomiak próbował przejąć kontrolę nad grą, ale wystarczyła jedna kontra, by gospodarze objęli prowadzenie. Z własnej połowy długą piłkę zagrał Oshima. Opanował ją Rakoczy i mimo presji ze strony Damiana Jakubika mocno uderzył w kierunku bliższego słupka. Gabriel Kobylak dał się zaskoczyć i było 1-0. Goście dążyli do wyrównania, ale groźniejsze akcje tworzyła Cracovia. Wyprowadzała kontrataki - najpierw piłka po strzale Mateusza Bochnaka trafiła w boczną siatkę, a po chwili Kallman wpadł w pole karne, ale w ostatniej chwili Mike Cestor zdążył z interwencją. W ostatniej minucie pierwszej połowy krakowianom dopisało szczęście po tym jak Dawid Abramowicz uderzył piłkę głową, a ta spadła na poprzeczkę i znalazła się poza boiskiem. - Gra jest ostra, ale nie brutalna. Trzeba podziwiać sędziego, że wytrzymuje i nie karze niepotrzebnie kartkami - mówił w przerwie Stefan Majewski, wiceprezes Cracovii. Fatalna kontuzja Ramosa Na początku drugiej połowy lepiej grali krakowianie. Efektem było kilka rzutów rożnych, ale bramkarz Radomiaka nie musiał bronić strzałów. Za to po jednym z dośrodkowań w twarz uderzył go Paweł Jaroszyński i Kobylak długo nie podnosił się z murawy. Trener Lewandowski robił kolejne zmiany, w tym jedną wymuszoną kontuzją Raphaela Rossiego, ale gra Radomiaka się nie poprawiała. Piłkarzom Radomiaka nie udało się oddać celnego strzału, a była już 75. minuta spotkania. Cracovia nie potrafiła jednak wykorzystać słabości rywala, a prowadzenie było minimalne. W 76 minucie doszło do fatalnego zdarzenia. Po starciu Oshimy z Fransisco Ramosem Portugalczyk doznał groźnej kontuzji nogi. Na murawie pojawiła się karetka i zabrała zawodnika z boiska. Na dodatek trener Radomiaka wykorzystał wszystkie zmiany i goście musieli kończyć mecz w dziesiątkę. Sędzia Wojciech Myć uznał, że winnym tego zajścia był Japończyk i ukarał go czerwoną kartką. Sprawdził też sytuację na VAR i w końcu zmienił zdanie - anulował karę. Gospodarze szybko wykorzystali grę w przewadze - strzelili gola po rzucie rożnym i uderzeniu Virgila Ghity. Kropkę nad i postawił Patryk Makuch.