Warta Poznań pojechała do Białegostoku po zwycięstwo, które pozwoliłoby jej zbliżyć się do czwartego w tabeli Lecha Poznań na dwa punkty i przedłużyłoby marzenia o historycznym awansie do europejskich pucharów. W starciu z Jagiellonią została jednak stłamszona w pierwszych 30 minutach - świetna gra Marca Guala i Bartłomieja Wdowika oraz cudowny gol Nene sprawiły, że gospodarze prowadzili już 3-0. Gości stać było tylko na honorowego gola, którego w 80. minucie strzelił Stefan Savić. Fatalne zderzenie trzech piłkarzy. Dwóch zostało zmienionych, obaj to gracze Warty Dla Warty to spotkanie zakończyło się źle z jeszcze innego powodu. W 67. minucie, na połowie gości, o spadającą piłkę chcieli walczyć: Dimitrios Stavropoulos i Jesus Imaz. Obaj się przytrzymywali, a w to wszystko wkroczył jeszcze kolejny z obrońców Warty Wiktor Pleśnierowicz. Patrzył tylko na piłkę, nie widział dwóch pozostałych zawodników. Trafił nogą w swojego kolegę z drużyny, później wszyscy się zderzyli. Ten kontakt skończył się bardzo źle dla obu zawodników z Poznania - sędzia Paweł Malec od razu pokazał, że niezbędna będzie pomoc medyczna. Lekarz i fizjoterapeuta szybko wskazali też, że obaj będą musieli zostać zastąpieni przez innych piłkarzy. Dla Warty to był duży problem, bo i tak do Białegostoku nie pojechał kontuzjowany w meczu z Legią Warszawa Robert Ivanov. W tej jednej akcji trener Dawid Szulczek stracił dwóch środkowych defensorów, więc po chwili do Dawida Szymonowicza dołączył Kamila Kościelnego i Jana Grzesika. Naprędce sklecona defensywa Warty nie straciła już bramki, cały mecz poznaniacy przegrali jednak 1-3, co Jagiellonii praktycznie gwarantuje już utrzymanie w Ekstraklasie. Warta ma kłopoty w defensywie. Kolejne kontuzje w końcówce sezonu Warta zaś w końcówce sezonu może mieć spore problemy ze złożeniem defensywy. Wyraźnie oszołomiony po meczu był Pleśnierowicz, który z rozciętą głową udał się do szatni. Znacznie poważniejszy jest stan Stavropoulosa - Grek na noszach został zniesiony z boiska i od razu zabrany do szpitala. Był cały zakrwawiony, na szczęście - zachował świadomość. - Ma rozcięte czoło i złamany nos. Pojechał do szpitala, tam przejdzie badanie głowy tomografem - mówi Interii rzecznik prasowy Warty Piotr Leśniowski. Raczej trudno się spodziewać, by niemal 26-letni zawodnik (w poniedziałek będzie miał urodziny) wrócił jeszcze w maju na boisko. Warta ma wielkiego pecha do wyjazdowej rywalizacji z Jagiellonią. Pod koniec lutego zeszłego roku Michała Kopczyńskiego kopnął w twarz Bogdan Țîru - nie było to zagranie zamierzone, ale bardzo mocne. Rumun zobaczył wtedy czerwoną kartkę, a pomocnik Warty opuścił murawę i również udał się do szpitala. Miał złamany nos, ale nie doznał innych urazów głowy. Do gry wrócił już po dwóch tygodniach, w specjalnej masce.