W sobotę o godz. 18.15 Wisła Kraków zmierzy się u siebie z Lechem Poznań. Przed tym meczem INTERIA.PL przeprowadziła ekskluzywny wywiad z liderem "Białej Gwiazdy" - Kamilem Kosowskim. INTERIA.PL: Wczoraj stuknęła Ci "trzydziestka", a Ty zamiast świętować trenujesz do nocy? Kamil Kosowski: Daty urodzin się nie wybiera. Wypadła mi akurat dwa dni przed ważnym meczem. Ale cieszę się, że urodziny wypadły mi akurat wtedy, gdy jestem w domu. Wcześniej tak się dziwnie składało, że urodziny miewałem na zgrupowaniach reprezentacji. W domu lepiej jest świętować, ale nie ukrywam, że gdybym był na reprezentacji, to też bym się bardzo cieszył. Ale spokojnie! Mamy ważny mecz i na obchody urodzin przyjdzie pora - mam nadzieję - po wygranym meczu z Lechem. Dlaczego powołania omijają Cię? Może Leo Beenhakker nie zna Kosowskiego? - To nie wchodzi w rachubę. Trener Beenhakker ogląda ligę polską i zdarzało się nawet, że powoływał zawodników po jednym, czy po dwóch meczach. Ja robię swoje i jestem cały czas do dyspozycji. Nie powołują mnie, więc koncentruję się na klubie. To jest dla mnie najważniejsze. W sobotę staniesz po drugiej stronie barykady w stosunku do trenera Franciszka Smudy, który Cię sprowadził do Wisły. Jakie masz wspomnienia po "Franzu"? - Wspominam go z sentymentem. To sympatyczny człowiek. Ja przynajmniej darzę go sympatią i wydaje mi się, że on - na swój sposób - też darzy mnie sympatią. Pomimo zgrzytów, do jakich dochodziło w pewnym momencie między nami, zawsze na boisku mieliśmy jedną myśl. Ofensywny styl gry obu nam zawsze pasował. Bardzo się cieszę z tego, że trener Smuda zbudował mocny zespół i że ma dobre warunki do pracy. Poznań to świetne miejsce dla piłki tak samo jak Kraków. Mają ładny stadion, masę kibiców. Trener Smuda w takich warunkach ma okazję do pokazania pełni swoich umiejętności. Twój kolega Maciej Żurawski w Lidze Mistrzów znowu trafił na AC Milan, przeciw któremu w zeszłym sezonie grałeś. Co byś mu poradził? - Akurat byłem na meczu Ligi Mistrzów, gdy Celtic grał z Milanem, więc "Żuraw" ma doświadczenie, choć wtedy nie zagrał. Czy wielki Milan jest do przejścia dla Celticu? - Oczywiście, że tak. Wszyscy są do przejścia! Z mojego meczu w barwach Chievo przeciw Milanowi największe wrażenie na mnie wywarli, ci którzy wszystkim kibicom się podobają, czyli Kaka i Seedorf. Holender jest świetnym piłkarzem. To on czyści wszystko młodemu Brazylijczykowi. Rozmawiał: Michał Białoński, INTERIA.PL