- Niedawno rozgromiliśmy Koronę, a teraz kielczanie odbudowali się, wygrywają i zgromadzili już dziewięć punktów - zwraca uwagę "Kosa". Kogo spośród piłkarzy Lecha popularny wiślak ceni najbardziej? - W Lechu jest kilku zawodników bardzo dobrze rokujących, ale to są normalni ludzie, których można ograć - twierdzi. - Piotrek Reiss nie może grać, to grę ciągną inni dobrzy piłkarze, których sprowadzili z Ameryki Południowej. Jak Quinteros, czy Rengifo. Na dodatek w Lechu jest Wilk i jest Zając. Mają mocne strony, mają tez i słabe. Będziemy musieli te drugie wykorzystać. Kosowski wie dobrze, że Emilian Dolha, który teraz broni w Lechu jeszcze wiosną był mocnym punktem Wisły. - Na pewno dla Emiliana ten mecz to będzie wielkie przeżycie. Tym bardziej, że będzie otwarta nowa trybuna i mam nadzieję, że stadion się zapełni rekordową liczbą kibiców - nie kryje "Kosa" i jego nadzieje zostaną spełnione. Na dzień przed meczem w kasach zostało tylko kilkaset wejściówek. - Bardzo się cieszę, że po otwarciu trybuny D kibice stali w kolejkach, by móc nas zobaczyć - dodaje Kamil Kosowski. - W Wiśle kibice zawsze byli dwunastym zawodnikiem i w hierarchii ludzi, dla których się gra są dla mnie najważniejsi. Na meczach Chievo, gdzie "Kosa" grał w minionym sezonie, stadion świecił pustkami. - Tam było mało kibiców, ale też to był klub, jakby z Białego Prądnika (niewielka dzielnica Krakowa - przyp. red.) - wyjaśnia Kosowski. - Chievo to niewielka dzielnica Werony. Ale porównując sposób funkcjonowania obu klubów, to nasza Wisła jest daleko w tyle za tym klubem z werońskiego "Białego Prądnika". Na stadion przychodzili ludzie starsi, wykształceni - inteligencja. "Kosa" nie kryje, że postępy w negocjacjach o nowym kontrakcie z Wisłą są niewielkie. Przypomnijmy, jego dotychczasowa umowa z klubem wygasa 30 czerwca 2008 r. - Jesteśmy ciągle w trakcie rozmów, ale nie ukrywam, że one muszą być szybko zakończone - denerwuje się nieco. - Nie chcę doprowadzać sytuacji do ostateczności, że pierwszego stycznia podpiszę kontrakt obowiązujący od następnego sezonu z innym klubem. Już teraz chciałbym wiedzieć na czym stoję, by móc się skupić na graniu. Mimo kilku niezłych występów wokół Kosowskiego nie kręcą się jeszcze zagraniczni menedżerowie. - Przede wszystkim chciałbym zagrać z Wisłą w Lidze Mistrzów, a później może się zacząć ruch menedżerów wokół mnie i wokół pozostałych zawodników, bo jest tu takich mnóstwo, którzy mają potencjał - podkreśla Kamil Kosowski. - Mam nadzieję, że wreszcie porozumiem się z klubem i będę mógł się skoncentrować na walce o mistrzostwo Polski. Michał Białoński, INTERIA.PL