Michał Białoński, Interia: Wierzy pan, że uda się dokończyć rozgrywki Ekstraklasy wobec faktu, że UEFA forsuje pomysł z wydłużeniem sezonu do 20 lipca? Marcin Animucki, prezes Ekstraklasy SA: - Czekamy na zatwierdzenie jeszcze tego pomysłu, ale oczywiście, jeśli zostanie on wprowadzony, to nasze szanse na rozegranie całego sezonu znacząco wzrosną. Mam nadzieję, że faktycznie będziemy mogli rozegrać 11 brakujących kolejek. Kiedy musielibyście wznowić sezon najpóźniej, by zdążyć go dograć do 20 lipca? - Mamy przygotowany wstępny kalendarz, który przewiduje restart na ostatnią dekadę maja. Jeśli nie będziemy mogli wtedy wznowić ligi, a dopiero tydzień lub dwa tygodnie później, to również powinno się to udać. Ogólnie, jeśli na przełomie maja i czerwca wrócimy na boiska, będziemy w miarę bezpieczni terminarzowo. Z kibicami? - Moim zdaniem musimy być przygotowani, że te pierwsze mecze odbędą się bez kibiców. A później, w zależności od sytuacji zdrowotnej w kraju, zapewne z mniejszymi obostrzeniami. Podobno początkowe rundy eliminacji do LM i LE mają być jednomeczowe. W ten sposób UEFA chce odzyskać część straconych przez pandemię terminów. - Najważniejsze, że mamy coraz więcej wiedzy. Wielu paliło się do podejmowania decyzji na gorąco, ale podkreślałem, że musimy poczekać na to, jak rozstrzygnie się kwestia kalendarza, bo nic nie jest przesądzone. Zamiast tego postanowiliśmy pracować razem z klubami w czterech grupach roboczych: prawnej, finansowej, sportowej oraz marketingowej nad scenariuszami, które nas mogą czekać i rozwiązywaniem problemów, które będą się pojawiać. Co tydzień mamy cztery wideokonferencje. Zaangażowanych jest 80 osób, w tym prezesi, trenerzy, dyrektorzy sportowi, finansiści, marketingowcy itd. Już widzimy pierwsze efekty tej pracy. Na przykład? - Mimo że z dużymi oporami, wprowadziliśmy pierwszą w Europie uchwałę, która stwarza klubom możliwość obniżenia pensji piłkarzom o 50 procent, dopóki nie wrócimy do rozgrywania meczów z udziałem kibiców. Liczyliśmy na to, że również PZPN podejmie uchwałę, która ułatwi działanie klubom, ale i bez tego kluby z sukcesem podejmują rozmowy z zawodnikami. Z możliwości tej skorzystała już Wisła Kraków. - Nie tylko ona, także trzy inne kluby (m.in. Pogoń i Wisła Płock - przyp. red.) doprowadziły do podpisania aneksów z piłkarzami. A w kolejnych są zaawansowane rozmowy w tej sprawie. I to my, jako pierwsza liga w Europie, 16 klubów jednogłośnie, poprzez uchwałę rady nadzorczej Ekstraklasy SA, wytyczyliśmy nowy trend. Taka sytuacja nie miała miejsca w innych ligach. Dopiero w zeszłym tygodniu podobne zasady odnośnie do cięć pensji zawodników wprowadzono w Premier League. To jest w tej chwili kluczowa sprawa dla naszych klubów. To walka o uchronienie ich przed bankructwami, ale to też chronienie miejsc pracy - kluby są dużymi pracodawcami. Przykładowo Legia zatrudnia ok. 400 osób, Lech - 250. Kluby nie chcą zwalniać, dlatego decydują się na czasowe obcięcie pensji. Bayern i inne kluby Bundesligi, na razie w małych grupach pikarzy, ale wróciły do treningów. - My też o tym myślimy. Ważne jest też wypracowanie reguł, na podstawie których będziemy wracać na boiska po przerwie. Tomasz Zahorski z ramienia Legia Lab, w porozumieniu ze sztabami medycznymi klubów, zaproponował stworzenie grupy, która wypracuje standardy związane z minimalizacją zagrożeń dla zawodników i sztabów trenerskich w kontekście powrotu do treningów i rozgrywania meczów. Mamy już materiał przygotowany na ten temat przez ligę hiszpańską. Hiszpanie nam je udostępnili, możemy na tym bazować, mając świadomość, że ich skala możliwości jest nieco inna. Ale też zagrożenia inne - 136,6 tys. ludzi zakażonych w Hiszpanii, a nie 4,4 tys. jak u nas. - Dlatego trzeba to dopasować do naszych warunków. Dzisiaj, w kontekście informacji z Bayernu, komunikujemy się z Bundesligą, żeby nam przekazała swoje materiały. Z ciekawostek mogę powiedzieć, że w zeszłym tygodniu Szwedzi zapowiedzieli nam, że wracają do treningów. Oni nawet grali sparingi. - Też nam o tym mówili. Generalnie nie rozważam, że w ciągu tygodnia wrócimy do trenowania, ale jeśli sytuacja zdrowotna i organy administracji publicznej na to pozwolą, musimy być na to przygotowani jako liga i kluby. Białoruski trener Witebska Siergiej Jasiński doszedł do wniosku, że więcej ofiar może pochłonąć epidemia paniki niż ta koronawirusa. Białorusini grają dalej, żaden z piłkarzy nie uległ zakażeniu COVID-19. - My jesteśmy dużym krajem i walczymy - tak odbieram działania rządu - o to, żeby spłaszczyć ewentualny wzrost zachorowań. Uniknąć tego, co przeżywają Niemcy, Włosi i Hiszpanie. To też jest ważne. UEFA jest zdeterminowana, aby nie dokonywać rozstrzygnięć przy zielonym stoliku, tylko dograć sezon. - Reakcja po informacji z Belgii, gdzie Rada Dyrektorów podjęła rekomendację, że kończą sezon, nastąpiła bardzo szybko. De facto już wieczorem powstał wspólny list UEFA, szefa ECA (Stowarzyszenie Klubów Europy) Andrei Agnellego i szefa European Leagues Larssa-Christera Olssona, gdzie zaznaczyli, iż robią wszystko, aby umożliwić ligom dokończenie sezonu. Dlatego ostateczne daty końca rozgrywek są przekładane. Najpierw z 14 na 24 maja, później do 28 czerwca, a teraz już wiemy, że możemy dostać jeszcze więcej czasu. Oczywiście, jeśli okaże się na przykład, że w okolicach połowy czerwca nie zdołamy wrócić na boiska, to wtedy trzeba będzie się zastanawiać nad alternatywnymi wariantami zakończenia sezonu - też takie posiadamy. Natomiast teraz wszelkie rozważania o wcześniejszym zakończeniu sezonu czy zmianie regulaminu byłyby zdecydowanie przedwczesne. Jeśli nie dokończycie sezonu, to Canal+ i TVP nie wypłacą milionów za mecze, które nie zostały rozegrane. - Trzeba pamiętać, że obydwie telewizje to nasi stali partnerzy i nasz kontrakt nie wygasa w tym roku, tylko w przyszłym. Ponadto, pieniądze, które miały być wypłacane klubom z Ekstraklasy na początku czerwca tytułem praw mediowych, zostaną wypłacone w lipcu, w przypadku gdy będziemy grać do tego miesiąca, a do wypłaty musimy znać końcowe rozstrzygnięcia. Na dzisiaj jesteśmy z klubami rozliczeni. W styczniu i lutym przelaliśmy należne wynagrodzenie, nawet nadpłaciliśmy. Pozostało jeszcze do wypłacenia jakieś 25 procent, według ustalonego podziału, za wynik sportowy. Czyli za miejsce w tabeli plus bonusy za udział w pucharach. Po tym sezonie końcowa trójka dostanie opłatę spadochronową, by łatwiej znieść skutki spadku. Podkreślam, że rozliczenie wyniku sportowego będzie możliwe dopiero po zakończeniu sezonu. Jaka jest ogólna kondycja finansowa spółki Ekstraklasa SA? - Sytuacja w samej spółce jest stabilna. Przez ostatnie lata mieliśmy nadwyżkę po ok. 5-8 mln zł rocznie. Odbudowaliśmy kapitały zakładowe i zapasowe. W ostatnich trzech latach - na koniec sezonu wszystkie kluby oraz PZPN dostały też dodatkowe pieniądze. Nie mogliście wytworzyć poduszki finansowej, jaką teraz rozdysponuje między środowisko piłkarskie Zbigniew Boniek? - Mogliśmy, ale nasi udziałowcy (kluby i PZPN) zdecydowali, żeby nadwyżkę reinwestować, czyli wypłacić im kwotę wyższą od tej, na którą byliśmy umówieni. Przekazaliśmy więc te środki do klubów i związku. Rozmawiał: Michał Białoński