Tutaj można było śledzić relację na żywo z meczu Korona Kielce - Wisła Płock! Relację można było również śledzić na urządzeniach mobilnych W swoim pierwszym meczu po zimowej przerwie Korona przegrała w Krakowie z Wisłą 0-2. Podopieczni Macieja Bartoszka, mimo porażki, zebrali dobre recenzje. "Nafciarze" natomiast zremisowali u siebie ze Śląskiem Wrocław 1-1, a jeden punkt uratował dla nich Jose Kante w ostatniej akcji meczu. Mecz w Kielcach rozpoczął się niemrawo, ale rozkręcał się z minuty na minutę. Przez pierwszy kwadrans obie drużyny ambitnie walczyły, by zdominować rywala, ale żadna nie potrafiła uzyskać odpowiedniej przewagi. Arbiter często zmuszana był przerywać grę po ostrych faulach. Do kuriozalnego zdarzenia doszło, gdy w powietrznej walce głowami zderzyli się dwaj środkowi obrońcy Wisły: Damian Byrtek i Miroslav Bozić zderzyli się ze sobą głowami. Obaj padli na murawę, a Byrtkowi, któremu krwawił rozcięty łuk brwiowy musiała zostać udzielona pomoc medyczna. Mecz otworzył się po zdobyciu przez "Złocisto-krwistych" pierwszej bramki. Świetne podanie od Mateusza Możdżenia otrzymał Jacek Kiełb, który wypatrzył w środku Ilijana Micanskiego. Bułgar minął z piłką bramkarza gości i ze spokojem skierował ją do siatki! Był to jego pierwszy gol w lidze po powrocie do Ekstraklasy. Niedługo później Korona wywalczyła rzut rożny. Wszyscy piłkarze, którzy zawędrowali w pole karne rywali ustawili się na piątym metrze przed bramką. Wtedy to walczącego o pozycję Micanskiego za koszulkę złapał Patryk Stępiński i sędzia podyktował rzut karny. "Jedenastkę" ze spokojem na bramkę zamienił Jacek Kiełb. Wisła starała się szybko odpowiedzieć angażując w akcję ofensywną obu bocznych obrońców: Stępińskiego i Kamila Sylwestrzaka. Gra ponownie się zaostrzyła, przez co dwukrotnie ostro atakowany był Dominik Furman. Zarówno Możdżeń jak i Bartosz Kwiecień obejrzeli za swoje nieudane wślizgi po żółtej kartce. Gdy Korona ponownie zaatakowała wydawało się, że ma sytuację pod kontrolą. Po kolejnym rzucie rożnym wskazania na "wapno" domagał się Rafał Dejmek i jak pokazały powtórki: faktycznie był lekko ciągnięty za koszulkę. Arbiter tym razem nie zdecydował się jednak na odgwizdanie faulu. Jeszcze przed przerwą Wisła zdecydowała się na jeszcze jeden zryw. Bardzo ładnym podaniem popisał się Dimitri Ilijew, a Giorgi Merebaszwili w dobrej sytuacji pokonał Michala Peskovicia. Bramka do szatni jedynie podrażniła gospodarzy, którzy zmotywowani wyszli na drugą część spotkania. Wystarczyło pięć minut, by po akcji Bartosza Rymaniaka zakotłowało się w polu karnym Kiełpina. Wycofaną piłkę uderzał Nabil Aankour, a ta trafiła w słupek. Dopadł do niej Miguel Palanca i dobitką zdobył trzeciego gola dla Korony. Chwilę potem groźnie było po rzucie rożnym, gdy Kwiecień z czterech metrów uderzył głową ponad bramką. Przewaga Korony stawała się coraz bardziej wyraźna i w 67. minucie było już 4-1. Rozgrywający dobre spotkanie Rafał Grzelak wpadł z piłką w pole karne, gdzie faulem zatrzymał go Byrtek. Sędzia nie miał żadnych wątpliwości i po raz drugi podyktował rzut karny dla gospodarzy. Tak jak za pierwszym razem nerwami ze stali popisał się Jacek Kiełb, strzelając swoją drugą bramkę w spotkaniu. Wisłę stać było jeszcze na odpowiedź jedną bramką, a jej strzelcem Jose Kante, który pod koniec spotkania wykorzystał dobre dogranie Damiana Piotrowskiego. Wypowiedzi pomeczowe: Marcin Kaczmarek (trener Wisły Płock): "Zdawaliśmy sobie sprawę, że Korona w ostatnim czasie na własnym boisku jest zespołem szalenie zdeterminowanym, agresywnym i walczącym. Nie do końca w pierwszej fazie meczu udało nam się odpowiedzieć tym samym. Popełniliśmy bardzo dużo błędów indywidualnych w grze defensywnej. Przy takiej dyspozycji nie mogliśmy się pokusić dzisiaj o lepszy wynik. Korona wygrała ten mecz zasłużenie". Maciej Bartoszek (trener Korony Kielce): "To było dla nas bardzo trudne spotkanie z kilku powodów. Zmierzyliśmy się z przeciwnikiem, który sąsiaduje z nami w tabeli. Po drugie wiedzieliśmy, że warunki do gry na naszym boisku nie będą łatwe. W sytuacji kiedy potrafimy grać w piłkę, musieliśmy dzisiaj trochę prostszymi metodami przedostawać się pod pole karne przeciwnika. Cieszę się z tych trzech punktów i z tego, że potrafiliśmy strzelić cztery bramki. Gole straciliśmy w głupi trochę sposób, ale najważniejsze jest zwycięstwo". Ekstraklasa: wyniki, tabela, terminarz, strzelcy Ranking Ekstraklasy - kliknij!