Choć Korona będzie gospodarzem tylko trzech spotkań w dodatkowej części sezonu, w Kielcach nikogo to specjalnie nie martwi zgodnie z hasłem, że nie liczy się ilość, lecz jakość. Do stolicy regionu świętokrzyskiego przyjadą bowiem trzy renomowane drużyny: prowadząca w tabeli Jagiellonia Białystok, Wisła Kraków, z którą pojedynki są traktowane prestiżowo oraz broniąca tytułu i zawsze elektryzująca kibiców Legia Warszawa. - Te trzy mecze zapowiadają się wyjątkowo zarówno pod kątem sportowego widowiska, jak i tego, co się będzie działo na trybunach. Drużyny, które przyjeżdżają do nas, zawsze wzbudzały ogromne zainteresowanie wśród kibiców. Liczymy, że nie inaczej będzie i tym razem - powiedział rzecznik prasowy klubu Paweł Jańczyk. Jak dodał, klub może dużo zyskać także organizacyjnie, marketingowo, jak i pod względem ekonomicznym niż na meczach z drużynami teoretycznie słabszymi. - Dlatego już teraz przygotowujemy się do tych spotkań bardzo solidnie - zapewnił rzecznik. Piłkarze Korony w tym sezonie pozytywnie zaskakują swoją postawą. Na mecze drużyny typowanej przed rozpoczęciem rozgrywek do spadku przychodzi coraz więcej kibiców. - Od kiedy jestem w Kielcach uważnie spoglądam na frekwencję na stadionie. Cieszy mnie to, że z każdym meczem była ona coraz lepsza. Spotkanie z Cracovią oglądało 7,5 tys. widzów, na naszą konfrontację z Termalicą przyszło już 12 tysięcy. To pokazuje, że w Kielcach jest dobry klimat dla piłki - podkreślił trener Korony Maciej Bartoszek. Wymagający rywale to gratka dla kibiców, ale trudniejsze zadanie dla piłkarzy. - U siebie przegraliśmy co prawda ostatni mecz z Niecieczą, ale w sześciu wcześniejszych spotkaniach zdobyliśmy komplet punktów. Nasi kibice wiedzą, że my nikomu nie oddajemy łatwo punktów - powiedział obrońca Korony Bartosz Rymaniak. Rundę finałową kielczanie rozpoczęli od porażki 2-3 w Poznaniu z Lechem, ale swoją postawą na pewno nie zniechęcili kibiców do odwiedzenia swojego stadionu. Dwa razy na meczach ligowych Korony zasiadło 15 550 widzów. Taką frekwencję miały spotkania z Legią Warszawa w 2006 roku i z Lechem trzy lata później. W Kielcach liczą, że taka liczba kibiców na obiekcie przy ulicy Ściegiennego nie musi być tylko historią. - Aby tak się stało, muszą być spełnione pewne kryteria. Musi być silny rywal, co będzie miało miejsce. Jeśli jeszcze nasz zespół będzie o coś walczył, to te 15 tysięcy kibiców jest bardzo prawdopodobne - wspomniał Jańczyk. Na element gry i wyników Korony zwrócił w tym kontekście uwagę pomocnik Mateusz Możdżeń. - Nie oszukujmy się, frekwencja na kieleckim stadionie zależy głównie od naszej postawy. Dlatego motywacji w każdym ze spotkań, które jeszcze przed nami, na pewno nam nie zabraknie - zapewnił. Jagiellonię kielczanie podejmą w piątek, z Wisłą Kraków zagrają 17 maja, a z Legią Warszawa 28 maja.Zobacz wyniki, terminarz i tabelę grupy mistrzowskiej