Piłkarze Korony ostatnie i jak do tej pory jedyne zwycięstwo w lidze odnotowali w pierwszej kolejce, kiedy na wyjeździe pokonali 1:0 beniaminka rozgrywek Raków Częstochowa. Później kielczanie zanotowali dwa remisy i sześć porażek, a we wtorek przegrali 0:1 z Zagłębiem Lubin w 1/32 finału Pucharu Polski. "Napawa mnie optymizmem to, że w ostatnich sekundach meczu pucharowego piłkarze walczyli o bramkę, chcieli zremisować. Ich upadek na murawę po ostatnim gwizdku nie wynikał z załamania, tylko to był upadek złości, bo byli tak blisko" - powiedział Smyła. Jak zaznaczył, Śląsk posiada bardzo silne skrzydła, dlatego będzie uczulał zespół na grę w bocznych sektorach boiska. "Mamy świadomość jakości przeciwnika, ale też patrzymy na to, co my chcemy grać" - dodał trener. W piątkowym meczu w Koronie na pewno nie zagra pauzujący za nadmiar żółtych kartek Ognjen Gnjatic, w kadrze zabraknie także kontuzjowanych Jakuba Żubrowskiego i Michaela Gardawskiego. "Budujące natomiast jest zgłoszenie się w meczu pucharowym kilku zawodników z chęcią gry. Mamy ból głowy, niedawno wydawało się, że go nie będzie, a teraz jest" - stwierdził Smyła. Obrońca Korony Daniel Dziwniel podkreślił, że Śląsk nie będzie łatwym rywalem na przełamanie passy ośmiu ligowych meczów z rzędu bez zwycięstwa, natomiast w ekstraklasie każdy może wygrać z każdym. "Jesteśmy dobrym zespołem. W ostatnich tygodniach może nie pokazujemy tego na boisku, ale przyjdzie ten moment, że będziemy wygrywać i wierzymy, że będzie to już w piątek" - zaznaczył piłkarz. Po dziewięciu kolejkach ekstraklasy Korona z dorobkiem pięciu punktów zajmuje 15. pozycję. Śląsk zgromadził o 12 więcej i plasuje się na drugim miejscu. Piątkowy mecz w Kielcach rozpocznie się o godz. 20.30. Piotr Grabski