Po dwóch kolejnych porażkach (z ŁKS-em i Wisłą Płock) kielczanie spadli na ostatnie miejsce w tabeli Ekstraklasy. Korona w 12 spotkaniach zgromadziła zaledwie osiem punktów i do bezpiecznej lokaty traci już trzy. - Wiemy, jaka jest nasza sytuacja. Od teraz musimy podchodzić do każdego meczu tak, jakby to było nasze ostatnie spotkanie. Ponieśliśmy za dużo porażek w tym sezonie. Teraz nie jest ważne, czy jedziemy do Warszawy, czy Gliwic. Obojętnie z jaką drużyną gramy, potrzebujemy zwycięstw. Musimy walczyć dla tego klubu - zapowiedział obrońca Korony Michael Gardawski, który zapewnił, że mimo ostatnich niepowodzeń atmosfera w drużynie jest dobra. - Oczywiście wszyscy jesteśmy rozczarowani i mocno wkurzeni. Nie zdobywamy punktów, okupujemy ostatnie miejsce, to na pewno nie jest komfortowa sytuacja. Ale dużo rozmawiamy o tym w szatni. Wiemy, że jest ciężko. Przełamanie musi nastąpić w naszych głowach. Dobrze trenujemy, na zajęciach wygląda to dobrze. Musimy przełożyć to na mecz, dziewięćdziesiąt minut. Raz w tygodniu. To jest nasz cel - zaznaczył Gardawski. - Dotknęliśmy dna, więc jest na czym twardo stanąć. Jest się od czego odbić, tylko trzeba te nogi ugiąć do tego wyskoku. Wierzę, że to w końcu się odwróci. Jak to powiedział jeden z naszych wielkich artystów: "nie ma takiej rury na świecie, której nie dałoby się odetkać". Pchajmy i może to w końcu przetkamy - dodał Smyła. Zaznaczył, że na treningach jego zespół wygląda bardzo dobrze. - Nie ma kogo zganić, nie ma kogo ukarać za brak dyscypliny czy brak zaangażowania. Teraz tylko ten trening musimy przełożyć na mecz - powiedział trener Korony. Sobotnie spotkanie będzie miało kilka podtekstów. W zespole Piasta występują Bartosz Rymaniak i Piotr Malarczyk, którzy jeszcze w poprzednim sezonie reprezentowali barwy drużyny z Kielc. Z kolei napastnik Korony Michal Papadopulos kilka miesięcy temu świętował z zespołem z Górnego Śląska zdobycie mistrzostwa kraju. - To będzie dla mnie wyjątkowy mecz. Oczywiście, że jest sentyment, ale taka jest piłka. Teraz jestem zawodnikiem Korony i na boisku o wszystkim zapomnę. Zrobię wszystko, aby trzy punkty pojechały do Kielc - zapewnił czeski napastnik, który uważa, że kielecka drużyna musi przede wszystkim odblokować się mentalnie. - Myślę, że wszystko jest w naszych głowach. Kiedy tracimy bramkę, to spada nasza pewność siebie. Teraz jesteśmy w takiej sytuacji, że musimy podjąć ryzyko. Gorzej być już nie może. Jeśli nie zaczniemy grać odważnie, to nie będziemy strzelać. Musimy atakować. W naszej grze nie może być bojaźni, bo to tylko pociąga za sobą proste błędy - dodał Papadopulos. Przed spotkaniem na Górnym Śląsku trener Korony ma trochę problemów kadrowych. - Ivan Jukić ma gorączkę, w ostatnim meczu wypadł nam ze składu Piotr Pierzchała, który ma uszkodzoną łękotkę. Adnan Kovaczević już na początku spotkania z Wisłą Płock zgłosił uraz, teraz robimy wszystko, aby był gotowy do gry. Na dodatek bramkarz Marek Kozioł końcówkę tego pojedynku grał z uszkodzonym palcem. Ale to jest twardziel, teraz wszystko jest już w porządku i powinien zagrać - mówił o sytuacji kadrowej przed konfrontacją z Piastem Smyła, który nie ukrywał, że to drużyna z Gliwic jest faworytem sobotniej konfrontacji. - Jedziemy tam w roli outsidera, jesteśmy skazani na porażkę. Padają pewnie pytania - ile im wleją? Ale my chcemy się postawić. Lepszej motywacji moi zawodnicy nie mogą mieć - zaznaczył szkoleniowiec. Sobotnie spotkanie rozpocznie się w Gliwicach o godz. 17.30. Janusz Majewski Ekstraklasa: wyniki, tabela, strzelcy, terminarz